[Dziś dopiero piątek...]
Solska rozpoczyna list opisem tego, co robiła między piątkiem a niedzielą. Dużą wagę przywiązuje do opisu pracy w teatrze. Informuje, że miała wiele prób; opisuje sposób wchodzenia w rolę; wspomina o tym, jak godzinami uczy się tekstu i przed lustrem wymawia poszczególne słowa.
W dalszej części listu pisze, że mimo ogromnej tęsknoty czuje się przez Żuławskiego kochana i przepełniona jego miłością. Dalej przyznaje jednak, że męczące i trudne jest dla niej "toczenie podwójnego życia" i że czasem napełnia ją to smutkiem i żalem. Solska podkreśla, że nie widzi szans, by kiedykolwiek mogli być jawnie razem. [Jak wiadomo, podczas tego romansu oboje korespondenci mieli małżonków].
Fragment listu, w którym Autorka prosi Adresata, aby już więcej nie wracali do tej kwestii, brzmi smutno. Solska przyznaje, że myślała, iż to wszystko będzie dla niej łatwiejsze, a niestety tak nie jest. Zapewnia jednak Żuławskiego o swojej miłości.
List podpisuje "Jola".