Dzienniki (t. 39)
Wpisy w tym tomie dziennika rozpoczynają się w listopadzie 1933 r., gdy Żółtowscy jeszcze przebywają w Poznaniu. Dziunia informuje Janinę o zaręczynach Tekli z Franciszkiem Konarskim. Autorka jest sceptycznie nastawiona do tego związku: „Tekla była dotychczas tak szalenie płytka i mało poważna, że żal mi trochę młodego człowieka który ją sobie bierze za żonę. Obawiam się ich wspólnej lekkomyślności, że się prędko zrujnują i powiększą zastęp młodych wykolejeńców, grających w brigde’a i blagujących na temat samochodów” (k. 3).
Diarystka opisuje liczne spotkania, rozmowy na temat polityki (pojawiają się już informacje, że Piłsudski jest w bardzo ciężkim stanie). Odwiedza Czacz, Turew, Głuchów, Konarzewo, Niechanów, Jarogniewice, gdzie uczestniczy w rekolekcjach. Żółtowscy żegnają się ze wszystkimi w związku z przeprowadzką do Bolcienik.
W międzyczasie Henryk kończy studia i uzyskuje dyplom inżyniera.
Autorka opisuje przeprowadzkę, wyraża swój żal z powodu opuszczania okolic, z którymi była związana przez wiele lat. W grudniu przez Warszawę udają się do Bolcienik. Dowiadują się o śmierci Stanisława Łopacińskiego, czyli dziadka Tekli. Tekla jedzie na jego pogrzeb, który ma miejsce w Wilnie. Autorka spotyka się z dawno niewidzianą rodziną – Rychlewiczami, a także Henrykiem Skirmunttem i Meysztowiczami.
Diarystka następnie opisuje wspomnienia z wcześniejszego pobytu w Małopolsce, u rodziny Adama, m.in. w Gumniskach, Tarnowie (wizyta metropolity), Trzebini, Potulicach, Krzeszowicach.
Do Bolcienik dociera wiadomość o śmierci ojca Stanisława Żółtowskiego, Adama - z Jarogniewic. Janina z mężem decydują o tym, żeby pojechać na pogrzeb. Przy tej okazji autorka wspomina zmarłego.
W styczniu 1934 uchwalono projekt konstytucji, co wywołuje kolejną falę niezadowolenia: „Sprawiała ona na mnie uczucie asfiksji, jak gdyby po krótkiej przerwie na[d]ciągała na nasz kraj nowa i długa niewola” (k. 89-90).
Dużo miejsca zajmują refleksje związane z polityką i sprawami społecznymi, w których diarystka wyraża dobitnie swoje poglądy: „Mogę śmiało powiedzieć, że od dzieciństwa nienawidziłam rewolucji francuskiej, a łącznie z nią następnych 30, 48 roku, Komuny, u nas zaś powstań będących schizmami (?) tamtych ruchów. Nie znosiłam Żeromskiego, ideowego przedstawiciela ruchawek politycznych z 1905 roku. Zjednoczenie Włoch mało mnie interesowało, a jeśli kogo tam szanowałam, to Cavour’a. Podobnie najgłębszy sprzeciw budziły we mnie wszelkiego rodzaju ideologje XIX wieku, czy feminizm i prawo kobiet do głosu, czy socjalizm i prawo mas do większego dobrobytu, czy też nowości w liberalizmie, albo malarstwie. Byłam zawsze o tem podświadomie przekonana, że idealiści i heretycy mają ze sobą dużo wspólnego, a za czasów, kiedy »hasła« dokuczały mi szczerze, bo nie byłam pewna, czy nie kryją jednak jakichś pierwiastków szlachetnych, nie domyślałam się do jakiego stopnia okażą się one czcze, puste (…). Pokazało się bowiem że lud jest tylko dobry na to, żeby mordować, a gdy raz spełni swoją brudną robotę, idzie poprostu w niewolę. Wola ludu, jeżeli przypadkiem sprzeciwi się sektom i klikom jest łamana na równi z parlamentaryzmem. Wolność nauki okazała się też czczem frazesem, a jedyna wolność, w jakiej rządzący zdaje się gustują, to rozluźnienie obyczajów” (k. 91).
W rozmowach towarzyskich też często pojawiają się wątki polityczne, m.in. omawiane są demonstracje odbywające się w Paryżu.