Dzienniki (t. 34)
Dziennik rozpoczyna się w grudniu 1931 r. Autorka opisała spotkania w Poznaniu oraz podróże po wielkopolskich miejscowościach, w które wyruszyła wraz z mężem, odwiedzając licznych znajomych (m.in. Posadowo, Pakosław, Opalenica). Na święta pojechali ponownie do Bolcienik, przejeżdżając jak zwykle przez Warszawę. W stolicy od jakiegoś czasu mieszkali też Paweł i Anna Żółtowscy ze względu na posadę Pawła w Ministerstwie Rolnictwa. W Bolcienikach dowiedzieli się o kolejnych problemach w gospodarstwie, związanych z nieurodzajem i kryzysem finansowym oraz związaną z tym koniecznością obniżenia cen za ryby. Sfinalizowali również sprawy urzędowe w Wilnie. Przy tej okazji autorka odnotowała zasłyszane opowieści o zamieszkach wileńskich, które miały być sprowokowane przez Żydów.
W lutym 1932 r. Żółtowscy wrócili do Poznania, przez długi czas jednak chorowali na grypę. Po wyzdrowieniu udali się na bal „na województwo”, a potem pojechali do Niechanowa. Większość uwagi w relacjach diarystka poświęciła omawianiu spotkań i stosunków towarzyskich. W swoich zapiskach dokonała charakterystyki znajomych i rodziny. Ważnym wydarzeniem był m.in. występ kabaretu „Różowa Kukułka”, organizowany przez Ludwikę Żółtowską.
W Koreliczach nastąpiła zmiana zarządcy – w związku z odejściem Jerzykiewicza Żółtowscy zatrudnili na jego miejsce nowego administratora, Marchockiego. W tym okresie toczyła się sprawa o należności pieniężne z tytułu przejętego przez państwo majątku Puttkamerów w Berezowcu. Janina ostatecznie otrzymała odszkodowanie za utracony majątek. Żółtowscy też ostatecznie majątek Rajcy przekazali na rzecz zakonu pallotynów. W zapiskach przewijał się często temat problemów finansowych ziemiaństwa i trudności z utrzymaniem posiadłości. Okazało się m.in., że majątek w Niechanowie jest zadłużony na znaczną sumę i rodzina może go utracić. Święta wielkanocne Żółtowscy spędzili w Niechanowie, a w kwietniu wyjechali do Bolcienik. Stało się jasne, że interesy w Koreliczach idą bardzo źle i trzeba będzie dopłacać do gospodarstwa. Matka autorki, mimo problemów finansowych, angażowała się cały czas w działalność charytatywną. Autorka podczas pobytu opisała rozmowę z miejscowym chłopem na temat kryzysu, który również uskarżał się na kłopoty finansowe i podzielał konserwatywne poglądy autorki. Stwierdził ponadto, że okres panowania rosyjskiego był lepszy: „…chłop wspomniał cara i oświadczył, że wiadomo, król to jak ojciec prawdziwy, a chrzestny jakiś, to nieprawdziwy ojciec, na co mu odparłam, że nim nie przyjdzie dobry gospodarz, król prawdziwy, to jeszcze długo poczekamy” (k. 125). Pod koniec kwietnia pojawiła się informacja o zwycięstwie NSDAP w Niemczech, co wzbudziło powszechne niepokoje.