Dzienniki i listy 1944–1947
Krystyna Rodziewicz opisuje przede wszystkim życie codzienne najpierw w Altenburgu, później w Oberlangen, gdzie uwięzione kobiety starają się prowadzić w trudnych warunkach normalne życie: obchodzą imieniny, andrzejki, na święta Bożego Narodzenia przygotowują przedstawienie, organizują lekcje, wykłady dotyczące historii Polski oraz koncerty – w świetlicy mają dostęp do fortepianu. Mogą pisać listy lub pamiętniki, grać w karty, dużo rozmawiają ze sobą. Tworzą zażyłe relacje, czemu sprzyja dzielenie trudnego losu i małej powierzchni mieszkalnej. Czekają na paczki i listy z domu.
Zapiski dotykają różnorodnych kwestii. Są tu opisy współlokatorek z pokoju: Anny (Hanny) Koniecznej (ps. Kaśka), Jadwigi Lachowskiej (ps .Muszka), Barbary Zybały (ps. Baśka), rozważania o ludzkim losie i odwieczne pytanie – dlaczego zło dotknęło właśnie nas w wymiarze jednostkowym i jako naród, ale też informacje o osłabieniu, głodzie, wszach. Odnotowywane są plotki i pogłoski, które wypełniają życie obozowe: za tydzień skończy się wojna, przyszły paczki z Czerwonego Krzyża. Niekiedy diarystka prowadzi w pamiętniku rozmowy z matką lub z przyjaciółkami z Warszawy; zdarza się, że ich celem jest ułatwienie sobie podjęcia jakiejś decyzji. Wspomina i przelewa na papier swą tęsknotę do matki, Mokotowa, Warszawy i Polski. Ta tęsknota za przeszłością skłania ją do pisania (k. 17). Dodaje, że podczas rewizji 27 grudnia 1944 r. zabrano jej pamiętnik pisany wcześniej w Mühlbergu – co wzbudziło w niej gniew i żal. Napomyka, że są dobrze traktowane: „Wojsko odnosi się do nas przychylnie” (k. 4), tylko ludność cywilna w Altenburgu patrzy na nie – jak twierdzi – z nienawiścią: „Sypią się w naszym kierunku obraźliwe epitety” (k. 4).Czasem przedstawia bardzo szczegółowy przebieg dnia: wstawanie, mycie, sprzątanie, gotowanie. Zauważa, że rozwija talent kulinarny. Relacjonuje, jak wygląda praca w kuchni, gdzie przez pewien czas jest zatrudniona.
Opisuje niecierpliwość wyczekiwania na koniec wojny i dzieli się emocjami z dnia wyzwolenia obozu przez wojska alianckie 12 kwietnia 1945 r. Od tego momentu snuje refleksję nad swoją przyszłością, której niekiedy się obawia, innym razem tryska optymizmem: „Jestem pewna, że sobie radę dam i życie ułoży mi się pomyślnie”. Jest młodą dziewczyną, zatem opisuje swoje pierwsze doświadczenia (tańce, bale, pocałunki itp). Wyznaje, że spojrzenia przechodniów sprawiają jej przyjemność; jednocześnie negatywnie ocenia swój wygląd.
Charakteryzuje swoje losy po opuszczeniu stalagu: kilka tygodni spędza w Holandii, gdzie czeka na wyjazd do Anglii – w Wilmslow koło Manchesteru bierze udział w kilkutygodniowym kursie przygotowawczym do pracy w Women’s Auxiliary Air Force (służba pomocnicza kobiet dla sił lotniczych); po jego ukończeniu pracuje na stacji kolejowej w Sealand ( w pobliżu Liverpoolu), od września 1945 r. – w warsztacie w dziale elektrycznym. Ostatni zapis z kwietnia 1946 r. w czasie pobytu w Paryżu brzmi bardzo optymistyczny: „Świat się do mnie uśmiechał”.
W zapiskach często pojawia się kwestia powrotu do kraju. Ważnym wątkiem staje się tęsknota za Polską: diarystka wspomina kwiaty smółki, które rosły w miejscowości, gdzie spędzała wakacje, i szum drzew w Żabieńcu (wieś w pobliżu Piaseczna). Istotnym motywem są reminiscencje z powstania.