Dziennik (t. 1)
Pierwszy tom dziennika Alicji Wahl zawiera wpisy od września 1959 roku do wiosny 1965 roku. Zapiski w brulionie formatu A4 prowadzone są w charakterystyczny sposób: jedno lub kilka zdań, rzadziej kilka akapitów, zapisanych jest na górze strony, kolejna notatka dzienna dopiero na następnej. Krótkie wpisy często ciążą ku metaforom oddającym nastrój chwili lub aforyzmom ujmującym refleksje o życiu, np.: „Jestem jak opuszczony dom. Z zupełnym spokojem patrzę jak pustoszeje i coraz bardziej rozpadam się.” (sk. 12).
Wydarzenia, które ewokują te stany wewnętrzne i myśli, są przywoływane najczęściej tylko aluzyjnie, jednak postronny czytelnik może się domyślić, że w momencie, w którym dwudziestosiedmioletnia artystka sięga po dziennik, przechodzi życiowy kryzys. Jej małżeństwo z Romanem Bratnym powoli się rozpada. Zdradzające depresję wpisy świadczą o tym, że proces rozstawania się z mężem jest dla autorki bardzo bolesny, między innymi dlatego, że boi się swojej przyszłości. Kilka wpisów świadczy także wyraźnie o narastającym krytycyzmie wobec Bratnego: rozczarowaniu jego postawą życiową, a nawet twórczością. Wiele wpisów bez znieczulenia przyszpila konwencjonalność i fałsz gestów mających wyrażać bliskość w rodzinie, przesłaniać zdrady męża. Niektóre wpisy poświęcone są relacji autorki z jej kolejnymi kochankami, oddając proces oscylowania pomiędzy uczuciem do męża, próbami ratowania małżeństwa a szukaniem spełnienia poza nim, nie tylko w innym związku, ale także w relacji z samą sobą i ze swoją twórczością. Np.: „Pierwszą, która przetnie wstęgę na znak otwarcia dla mnie życia muszę być ja.” (sk. 19).
Kilka wpisów poświęconych jest relacji z siostrą, Bożeną, i córką, Julią. Większość wpisów w dzienniku powstała w Konstancinie, ale wybrane partie prowadzone były w czasie wyjazdów wakacyjnych - do Kazimierza nad Wisłą i Zakopanego. Zwłaszcza relacja z pobytu w tym ostatnim różni się od innych zapisków w tomie szczegółowością: próbami uchwycenia scen obyczajowych lub wyglądu spotykanych osób, pod kątem możliwości ich plastycznego wykorzystania.
Jeden z ostatnich wpisów w dzienniku relacjonuje wizytę u matki autorki, w sposób, który można określić jako scenkę rodzajową: uwagę diarystki przykuwają wygląd matki i jej mieszkania, jej gesty i słowa, które, jak się wydaje, próbuje dokładnie zapisać. Autorka pisze o matce, wprost przywołując słowo "wstręt" na opisanie swoich uczuć do niej.
Dziennik zawiera także kilka opisów snów, wśród których zwraca uwagę zwłaszcza ten, w którym spada ze schodów do stóp męża, udając martwą, a on wydaje rzeźnikom polecenie poćwiartowania jej.