publikacje

Wróć do listy

Dziennik Marii Donimirskiej

Wydarzenia opisane są w zdecydowanej większości przez Marię Donimirską, chociaż w końcowej części tekstu zaznaczają się inne rodzaje pisma­ ­­­– zapiski z wakacji 1927 r. sporządzane są już przez córkę Celinę oraz synów Kazimierza i Zbigniewa. Dzieci autorki tłumaczą taki zabieg tym, że ich matka z powodu braku czasu nie była w stanie zająć się pisaniem, więc uzupełnianie tekstu powierzyła potomstwu. Treść można podzielić na dwie części. W pierwszej Donimirska przedstawia się jako bezkompromisowa działaczka społeczno-polityczna, w drugiej opisuje swoje życie już głównie z perspektywy zapracowanej matki.

Tekst zaczyna się od krótkiego przedstawienia ziemi malborskiej, w szczególności zaś powiatu sztumskiego, który autorka zamieszkiwała. Donimirska opisuje, jak Niemcy w latach 20. XX w. starali się niszczyć polską kulturę i sztukę – zakazywano posługiwania się językiem polskim w trakcie zebrań, wystawiania sztuk teatralnych, rozmów w urzędach. Księża odprawiający mszę po polsku byli bici i szykanowani. Po krótkim zarysowaniu sytuacji w powiecie sztumskim Donimirska przechodzi do opisu zdarzeń. Pojawia się pierwsza data – 27 grudnia 1918 r. Autorka przedstawia swoje przeżycia związane z najnowszymi wieściami wyczytanymi z miejscowego czasopisma: „Paderewski sam jedzie do Gdańska morzem, po nim Haller z wojskiem – czytając, myślałam, że mi się rozum pomiesza z radości, płakałam!” (k. 2r). Jednocześnie wspomina, że Niemcy, obawiający się agresji ze strony Paderewskiego, określają Polaków jako rozbójników i nawołują do aktów przemocy wobec wrogiej im nacji. Donimirska stwierdza, że Boże Narodzenie (mimo braku jej rodziców, którzy nie byli w stanie przyjechać) minęło w dobrej atmosferze, choć jedno wydarzenie położyło się cieniem na świętach. Jej mąż Kazimierz pragnął przywitać Paderewskiego w Gdańsku. Okazało się jednak, że ten jest już od jakiegoś czasu na terenie Polski. W nocy z 24 na 25 grudnia przybił do portu w Gdańsku okręt z Paderewskim na pokładzie, niewielu Polaków o tym wiedziało, powitanie polityka „było więc marne” (k. 3v). Po świętach Donimirska prowadzi damsko-męskie patriotyczne zebrania w Sztumie, Pierzchowicach i Mikołajkach. Nowy 1919 rok autorka wita słowami: „O, roku nowy, przynieś nam spełnienie pragnień, daj jak najprędzej dzień wolności […]!” (k. 5v). W kolejnej części tekstu autorka przedstawia zarys ówczesnej sytuacji politycznej. Cieszy się na wieść, iż Paderewski zapewnia, że Gdańsk będzie polskim miastem. Jednocześnie krytykuje premiera Jędrzeja Moraczewskiego za jego słowa. Oburzona relacjonuje: „powiedział, że Gdańsk Polsce nie jest koniecznie potrzebny” (k. 5v). Donimirska wspiera swego męża w jego działalności politycznej. Z dumą przywołuje słowa Kazimierza, które miał on wygłosić wobec wysokiej rangi niemieckiego oficera w trakcie zwołanego przez radę ludową spotkania: „Proszę pana, pan jest z Berlina i stosunków tutejszych pan nie zna […]. My, obywatele, jesteśmy żywiołem odważnym i pragnącym zachować spokój, dopóki mamy władzę nad ludem – zatargów polsko-niemieckich nie będzie, ale ludu cierpliwość się kończy i wówczas nie usłucha nas już, i na was pójdzie. […] Nie igrajcie z tym ogniem!” (k. 5r). 

Autorka relacjonuje następnie własne kroki w sferze polityczno-społecznej. W styczniu 1919 r. zakłada w Pierzchowicach towarzystwo dla kobiet. Na wiecu w Mikołajkach stara się wzniecać w tamtejszych mieszkankach ducha patriotyzmu, stwierdza jednak, iż „miało się wrażenie, że przyszły niechętnie, nieufne i bez zapału” (k. 7v). Potem wielokrotnie jeszcze podkreśla opór ze strony polskiego ludu w kwestiach narodowowyzwoleńczych. Donimirska omawia kolejne konferencje, w których brała udział (m.in. w Malborku), przytacza aktualne doniesienia z gazet. Pisze o nieudanym zamachu na polski rząd, przejęciu przez Polaków Poznania i strachu Niemców przed tym, by wrogie wojska nie odebrały im także Prus (wspomina o działaniach hrabiego Sierakowskiego, który jedzie do Olsztyna, by pertraktować z Niemcami – prosi ich, by przestali gnębić polską ludność). Donimirska przejmuje się sytuacją polityczną, pocieszenia szuka w horoskopach. Autorkę cieszy fakt, że od 1919 r. w niektórych szkołach (m.in. w Dąbrówce i Pierzchowicach) naucza się już po polsku. Do tej pory to ona uczyła okoliczne chłopskie dzieci, teraz jej rolę przejmą nauczyciele ze szkolnych placówek. Pod datą 29 stycznia 1919 r. Donimirska notuje, że od 25 stycznia Paderewski stanął na czele rządu, co ją bardzo cieszy. Niepokoi ją natomiast sytuacja polityczna: „Tam na wschodzie granice Polski nieustalone, wywalczyć sobie mamy Kresy… Czy rozdziobią nas kruki i wrony?” (k. 10v). Autorka obawia się bolszewików. Wyraża też nadzieję: „Polsko, ojczyzno, rany na twym ciele krwawiące, a jeszcze musisz walczyć […], aby nadeszła chwila, gdzie przygarniesz wszystkie dzieci do swojego łona […]” (k. 11v). W następnych akapitach Donimirska szczegółowo opowiada o amatorskim teatrze, któremu przewodniczy. 2 lutego 1919 r. odbywa się reżyserowany przez nią spektakl Fatalista. Przedstawienie cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Ludzie jednak bardzo łatwo wpadają w panikę. Dźwięki uderzeń w drzwi, które były spowodowane naporem wielu osób usiłujących się dostać na spektakl, przypisano niemieckim granatom. Jakiś czas trwało uspokojenie wszystkich zgromadzonych i przekonanie, że nikt ich nie atakuje. Fatalistę Donimirska wystawia też w Sztumie i Starym Targu.Tymczasem wybuchają pogłoski o tym, że Niemcy podjudzają francuski rząd przeciwko Polakom. Gazety zapowiadają kolejne konflikty zbrojne związane z walkami o lewy brzeg Renu. Dom Donimirskich odwiedzają przedstawiciele polskich wojsk. Wspólnie dyskutują o przyszłości kraju. Stosunki polsko-niemieckie stają się coraz bardziej napięte. Dodatkowo chłopstwo zaczyna się buntować przeciwko panom – urządza liczne strajki, po wsiach chodzą uzbrojone bandy. Donimirska bierze udział w kolejnych kobiecych wiecach w Sztumie i Pierzchowicach, apeluje o to, by działać na rzecz kraju, „abyśmy się nauczyli kochać, cenić i pragnąć powrotu do tej matki-Ojczyzny, abyśmy się nauczyli czytać, pisać i lepiej wyrażać po polsku” (k. 17r). Relacje z towarzyskich spotkań przeplata opisami stresujących wydarzeń dla jej rodziny. Niemcy każą im wywieźć dzieci do Sopotu, zapowiadają wendetę. Donimirscy mimo wszystko decydują się zachować je przy sobie.

Autorka przechodzi do opisu zdarzeń po decyzjach w Wersalu. Niemcy są wściekli. Lud powstaje przeciwko nim. Polscy kolejarze grożą, że w przypadku rozpoczęcia akcji zbrojnej przestaną pracować. Donimirska opisuje przymusowe przesiedlenia Niemców oraz ich dążenia do przeprowadzenia plebiscytu na terenie Prus (nie chcą przyłączenia Warmii i Mazur do Polski). W lipcu 1919 r. wielu negatywnych przeżyć doświadcza ojciec Donimirskiej. Jako weteran z 1863 r. ma zostać starostą powiatu i uroczyście przywitać polskie wojsko. Jest przez to poszukiwany. Przez cały miesiąc ucieka przed prześladowcami, a matkę autorki odwiedza wciąż dwóch agentów i wypytuje o męża. Chciano aresztować go za agitację plebiscytową na Mazurach. Ojciec Donimirskiej bardzo się w nią angażował. Od tego momentu dziennik zajmuje przeważnie kwestia plebiscytu na Warmii i Mazurach, w którą aktywnie zaangażował się także mąż autorki. To dopiero tutaj Donimirska zdradza powody pisania tekstu: „Długa to historyja i dość zawiła, ale będzie was, drogie dzieci, gdy to kiedyś przeczytacie, interesować, po pierwsze, że ojciec wasz odgrywa tu wybitną rolę, a po drugie, że cofając się myślą wstecz, odnajdziecie we wspomnieniach waszych niejeden opisany przeze mnie obraz” (k. 23v). Przy nawiązywaniu do plebiscytu wiele miejsca poświęca autorka niejakiemu Gabrylewiczowi ­– oszustowi i szpiegowi, który prowadził interesy z wieloma wybitnymi ludźmi XX w., w tym m.in. z kompozytorem Feliksem Nowowiejskim. Człowiek ten, dzięki wrodzonemu urokowi, potrafił sobie zjednać ówczesną elitę intelektualną. Jego nieprzejednanym przeciwnikiem pozostaje Kazimierz Donimirski. Pod datą 26 grudnia 1920 r. Donimirska przedstawia swoje przemyślenia na temat organizacji całego plebiscytu. Uznaje, że był on niestety dobrą okazją do rozwinięcia skrzydeł przez wszelkiej maści łotrów i oszustów. Jest rozgoryczona sprzedajnością mieszkańców z terenów plebiscytowych. Jej zdaniem „plebiscyt to rozpętanie szatana nienawiści” (k. 33v). Po wyczerpującym opisaniu tego tematu Donimirska rzadko już powraca do tematu polityki. Później zajmuje ją głównie życie rodzinne.

Jest już rok 1925. Autorka opisuje teraz przeważnie radości i troski codziennego życia: rodzinne zjazdy, zmianę służby, choroby dzieci. Dużo miejsca poświęca opisom remontu domu. Od zapisków pochodzących z 1927 r. wpisy Donimirskiej przeplatane są wpisami jej dzieci. Autorka skupia uwagę na opisie charakterów synów i córek, portretuje ich zachowania, osiągnięcia, „moralne zwycięstwa” nad sobą. Przedstawia też różne prace gospodarskie, których się podejmuje, w tym malowanie ścian, solenie kiełbas, doglądanie wypieku chlebów i ciast, zrywanie czereśni, dbanie o warzywniak. Wspomina też o rodzinnych wycieczkach, w tym pisze o wyjazdach do stolicy Warmii i Mazur: „Olsztyn ładne miasto, ma śliczne spacery na Jakubowo: poszliśmy tam spacerem” (k. 69v). Dzieci z kolei relacjonują swoje zabawy nieraz organizowane im przez rodziców (bicie „światowych” rekordów w dyscyplinach sportowych, konkurs na najpiękniejszy opis błota, malowanie kart, łapanie chrabąszczy) i wszelkie inne sposoby spędzania wolnego czasu (płatanie figli, pływanie statkiem po Wiśle w okolicach Płocka, konne przejażdżki, czytanie książek, poznawanie nowych przyjaciół). Ojca ukazują jako człowieka dobrego i kochanego, ale często nieobecnego w domu. Zdecydowanie częściej w ich zapiskach portretowana jest matka – jako osoba bliska, ale też stosunkowo surowa, często zachęcająca do różnych prac, czytająca podopiecznym wiele lektur (m.in. Nowe Ateny Benedykta Chmielowskiego czy Wierną rzekę Stefana Żeromskiego). Dzieci kreślą ją też jako osobę, która posiada mnóstwo ciekawych pomysłów na spędzanie wolnego czasu (urządza im np. konkursy literackie). Czasem dzienik przyjmuje formę dialogu matki z dziećmi. We wpisie datowanym na 2 sierpnia 1927 r. Donimirska pisze: „Ale prawda… czemu to Celinka nigdy nie pogra na fortepianie? Nigdy nie przypomni o lekcji śpiewu?” (k. 60v). 3 sierpnia 1927 r. córka odpowiada: „Nie wiem, co pisać? Czy usprawiedliwiać się z zarzutu, że należę do wyjątków i zapominam o śpiewie i muzyce? […] nie potrafiłabym napisać tego, jak mnie mamusi słowa dotknęły […], chciałabym przecie zadowolić wszystkich […], podwoję starania, a nikt nie zauważy tego i powie mi tylko: czemuś taka, a nie inna?” (k. 60r). 6 sierpnia 1927 r. do jej wypowiedzi znów nawiązuje matka: „Na żale Celinki ta rada: czasem pograć, czasem pośpiewać i zrobić tę przyjemność rodzicom. Niesłusznych żalów i pretensji do nikogo Mamusia nie stawia” (k. 61r).           

Zapiski datowane na 1928 r. przepełniają matczyne troski. Zdaniem Donimirskiej Zbyszek nie chce się uczyć i dopuszcza się małych finansowych oszustw względem rodziców, Celina jest dobrą dziewczyną (ma już siedemnaście lat), ale „wciąż swej natury nie opanowała” (k. 70v), Lolo i Zunia nieustannie chorują, syn Kazik miał operację wrzodu na ręce. Kilka ostatnich stron  to już zapisane ręką Donimirskiej bardzo skrócone (często też niechronologiczne) opisy poszczególnych lat życia jej rodziny, w tym m.in. konflikty o dom dziedziczony po krewnych. Najpóźniejszą datą jest sierpień 1935 r. Po zapiskach z tego roku pojawiają się jednak jeszcze z zapiski z roku 1933.Tekst kończą słowa: „Do niepokoju przyłączyły się też przykre zajścia polityczne: – Program Podstoliński w dniu 2 lipca i pogróżki w naszą stronę – służba się rozbiegła – a my przez okres najmniej dwóch tygodni barykadowaliśmy się, zamykając wszystkie okiennice i planując ucieczkę w żyto w razie jakiegoś najścia” (k. 73v). Tu tekst się urywa. 

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
s.l.
Opis fizyczny: 
73 k. : il. ; 32 cm.
Postać: 
luźne kartki
Technika zapisu: 
rękopis
Język: 
Polski
Miejsce przechowywania: 
Dostępność: 
dostępny do celów badawczych
Data powstania: 
Od 1918 do 1935
Stan zachowania: 
dostateczny
Sygnatura: 
DH-6-OMO
Uwagi: 
Tytuł nadany przez Archiwum Kobiet. Notatki zapisywane są czarnym lub niebieskim piórem oraz ołówkiem. Gdzieniegdzie na marginesach znaleźć można dopiski (sporządzane zwykle po latach, dotyczące np. dalszych kolei losu wspomnianej w tekście osoby). Tekst jest dość chaotyczny – część wpisów datowana szczegółowo, część mniej bądź wcale. Ponadto, szczególnie od połowy tekstu, wydarzenia nie zawsze opisane są w porządku chronologicznym. W tekście zauważalne różne rodzaje pisma (Marii Donimirskiej i jej dzieci). Tekst Donimirskiej na podstawie rękopisu opublikował w 2012 r. Andrzej Łubiński. W książce została jednak zupełnie pominięta część pisana przez dzieci Donimirskiej, brakuje też dwóch pierwszych stron rękopisu. Łubiński wprowadził podział dzieła Donimirskiej na części, np. I. Czekając na Polskę; II. Przez granicę; III. Kazio i sprawy plebiscytowe; IV. W Prusach Wschodnich; V. Nasze wakacje; VI. Z zapisów późniejszych. Uporządkował chronologię zdarzeń, pominął też niektóre wpisy. Oryginalna numeracja poszczególnych stron doprowadzona do cyfry 101 z brakującymi stronami: 3–14 i 77–98 (występuje też kilkadziesiąt stron oryginalnie nienumerowanych). Muzeum nadało dodatkowo własne numery kart.
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Główne tematy: 
działalność narodowowyzwoleńcza, plebiscyt na Warmii, Mazurach i Powiślu, życie rodzinne, życie rodziny ziemiańskiej, relacje matki i dzieci, czas wolny, rekreacja, wypoczynek, rozrywki, zabawy dla dzieci, opinie polityczne, diarystyka kobieca, działalność patriotyczna, odzyskanie niepodległości
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1918 do 1935
Nośnik informacji: 
papier
Gatunek: 
dziennik/diariusz/zapiski osobiste