Dziennik: 6.09.1980–23.09.1980
Dziennik Marii Grabowskiej z 1979 r., w przeciwieństwie do pozostałych z tego okresu, w minimalnym stopniu skupia się na pracy zawodowej autorki czy jej życiu codziennym. Informacje o rodzinie ograniczają się do krótkich wzmianek na temat wakacji ukochanego wnuka czy jego zaręczyn. Notatki o życiu codziennym diarystki zastąpione zostały dwoma sprawami o globalnym zasięgu, które w 1979 r. zaprzątał jej uwagę. Pierwsza to przyjazd Jana Pawła II do Polski. Głęboko wierząca autorka z wielkim przejęciem odnotowuje kolejne wzmianki w mediach o podróży Ojca Świętego po kraju, niektóre etapy jego pielgrzymki relacjonując niemalże minuta po minucie. Pomimo tego krytycznie odnosi się do tworzonej wokół papieża atmosfery „supergwiazdy”: „Raziła mnie i razi atmosfera sensacji, jaką stwarza się od samego początku jego pontyfikatu wokół osoby Jana Pawła II. Robi się z niego jakąś „super star”, na pewno wbrew jego woli” (k. 32r). Nie ufając cenzurze PRL-u, z radością sporządza maszynowe odpisy jego homilii i kazań, nagrane przez przyjaciół, które dokleja do zeszytu jako dodatki do dziennika.
Drugą sprawą, wokół której koncentruje się w tym roku uwaga autorki, są konflikty międzynarodowe. W pierwszych miesiącach z przerażeniem śledzi informacje o napięciach i starciach na granicy chińsko-wietnamskiej i groźbach ZSRR, że Związek Sowiecki wypełni zobowiązania sojusznicze względem Wietnamu. W miarę uspokajania się sytuacji w Azji, Autorka z niepokojem relacjonuje spory pomiędzy Układem Warszawskim a NATO i ich wzajemne oskarżenia o wznawianie wyścigu zbrojeń w Europie i rozmieszczanie na Starym Kontynencie głowic jądrowych średniego zasięgu. Jest przy tym w swoich opiniach, jak pisze, „obiektywna”, gdyż poza oficjalnymi przekazami w polskiej telewizji słucha także co wieczór audycji z Londynu i na podstawie obu przekazów medialnych wyrabia sobie swoje zdanie. Pod koniec roku jej uwaga skupia się głównie na napięciach na linii USA–Iran. Przy tej okazji w dzienniku pojawia się interesująca kategoryzacja ludzi, mieszająca kategorie płci i rasy. Gdy autorka pisze o przetrzymywaniu pracowników ambasady amerykańskiej w Teheranie jako zakładników, stwierdza, że: „zwolniono tylko 5 kobiet i 8 murzynów, 49 amerykanów jeszcze trzymają” (k. 57r).