Dziennik: 5.06.1946–28.12.1946
Drugi powojenny dziennik Ludwiki Dobrzyńskiej-Rybickiej otwierają przemyślenia na temat fundamentów istnienia nowopowstałej w Polsce władzy ludowej – ostro potępia autorka donosicielstwo, zwłaszcza donosicielstwo anonimowe, które traktuje jako przejaw zwykłego tchórzostwa: „jest to zawsze wstrętne i jednak nie mogę znaleźć dobrych stron” (k. 4v). Wątpliwości diarystki co do nowego systemu politycznego w Polsce sięgają zresztą głębiej, do podstaw wychowania przyszłych obywateli, szczególnie w miejscach, gdy rozważa ona zasadność publicznej egzekucji Arthura Greisera na stokach poznańskiej Cytadeli: „O Panie Jezu mój, powiedz mi, czy ja źle robię, że uważam, iż w obecnych warunkach publiczna egzekucja Greizera, choć dzieci na nią patrzały, była słuszna i potrzebna. W końcu to były dzieci wzrosłe w okupacji, które patrzały na lekceważenie, deptanie, niszczenie Polaków […]. Publiczne występki, publiczna kara!” (k. 7v). Podobnie jak w innych zeszytach także i w tym odnaleźć można wyrazy wdzięczności za chwile, które Autorka postrzega jako chwile obcowanie z sacrum : „O Jezu mój, z głęboką wdzięcznością korzę się przed obecnością Twoją… Tak mi przy mszy św. i kom. św. pozwoliłeś przeżyć Twoją obecność, rzeczywistą, prawdziwą. Pierwszy raz w życiu, o Panie mój. Bo przecież prawdą jest, że zmartwychwstałeś, że Twoją mękę możemy przeżywać historycznie, ale prawdą, rzeczywistością jesteś Ty, Panie i Boże mój, ciągle ten sam, który wskrzeszałeś umarłych, nauczałeś z łodzi, karciłeś faryzeuszów, ten sam żywy w najśw. Sakramencie i w duszy każdego z nas – jeżeli raczysz mi udzielić tej łaski. O Panie, dzięki Ci, że mi jej udzielił – pierwszy raz w życiu!” (k. 7r). Wśród rozlicznych modlitw we własnej intencji znaleźć można także pojedyncze modlitwy wstawiennicze za niesprecyzowane bliżej kobiety: „Stenię”, „Jankę” i „Emilkę” oraz za zmarłego męża.