Dziennik 10.09.1955 – 25.09.1955
Dziennik Agnieszki Osieckiej z września 1955 r. wypełniają informacje na temat życia towarzyskiego autorki. Wchodząca w dorosłość Osiecka mieszka wówczas w Gdańsku, gdzie spędza czas w gronie tamtejszych młodych aktorów i pisarzy. Ich towarzystwo męczy ją jednak i staje się źródłem irytacji: „było mi wśród tych ludzi obco. I to nie była moja wina. To oni są tacy. Oni o tyle się wzajemnie obchodzą, o ile są atrakcyjni. Nie wyobrażam sobie na przykład, żeby któregoś dnia, kiedy mam katar, wyglądam jak mops i plotę zmęczone bzdury, Grzesiek powiedział mi, że jestem nudna, i odwrócił się, i odszedł […]. To bardzo męczy, tak jak przebywanie w górach z człowiekiem, o którym wiem, że nie pomoże mi, kiedy złamię nogę” (s. 26).
Obszerne partie dziennika Osiecka poświęciła zagadnieniom sztuki współczesnej. Można tu znaleźć szeroki repertuar tematów: opinie o filmowych i teatralnych aktorach, o wystawianych przedstawieniach, a także o sztuce ludowej. Ta ostatnia w szczególny sposób odrzuca Osiecką, która dostrzega w niej przejaw komercjalizacji i braku gustu współczesnego odbiorcy. Boleje nad tym, że ludzie kupujący obrazy i hafty na gdańskich targach nigdy nie widzieli dzieła wykonanego przez artystę oraz że nie zastanawiają się nad tym, co tak naprawdę przedstawia zakupiony obrazek – interesuje ich tylko to, czy jest „ładny”. Wśród uwag na temat sztuki można także dostrzec wyraźną gloryfikację współczesnej literatury radzieckiej, która młodej Osieckiej przynosi odpowiedzi na pytania dotyczące jej własnego życia: „Nie znaczy to wcale, że pisarze epok mi znanych w żaden sposób już nie wyrażają jego [tj. współczesnego człowieka] przeżyć, że są mu niepotrzebni. To nieprawda. Każdy człowiek, który kochał, potrafi zrozumieć dzieje Tristana i Izoldy i odnaleźć w nich jakąś cząstkę siebie. Ale w naszym młodym życiu pojawiają się sprawy i konflikty zupełnie nowe, nieznane poprzednim epokom [...]” (s. 20).