Dziennik 06.10.1955 – 16.10.1955
Dziennik Agnieszki Osieckiej z października 1955 r. przepełniony jest uczuciami żalu i goryczy, które dominują w całej narracji. Młoda autorka ma problemy z funkcjonowaniem wśród innych ludzi, którzy usiłują wykorzystać jej potencjał do własnych celów:„[…] pojawiają się koło mnie ludzie z nowym wyrazem twarzy – ludzie, którzy »stawiają« na znajomość ze mną jako z przyszłą »gwiazdą«. Z tym przychodzi wrażenie dojmującej przykrości, satysfakcji, lęku przed tym, że »rzeczywiście przewróci mi się w głowie« i – najważniejsze – poczucie tego, że to właściwie bardzo mało. Jakiś silny (teraz potwornie mocny) nawrót »obsesji niższej klasy” – wiecznego niezadowolenia z tego co się ma. W powszechniaku marzyło się o gimnazjum, w gimnazjum o maturze, potem o studiach, potem o „sławce”…” (s. 16).
Na życie wewnętrzne Osieckiej negatywny wpływ mają także nieuporządkowane sprawy uczuciowe z ostatnich miesięcy. Katalog emocji przeżywanych przez autorkę w tym czasie uzupełnia cyklicznie powracający wątek braku wiary we własne siły. Z jednej strony autorka zdaje sobie sprawę z tego, że osoby z jej otoczenia dostrzegają odnoszone przez nią sukcesy, z drugiej jednak bardzo szybko zapomina o tym, przekonując sama siebie, że jej prace mają znikomą wartość: „Zebranie STS-u u Abramowa. Łapczywie uczę się od tych ludzi i jakoś się przez nich sprawdzam – co jest warte to co piszę, to co mam do powiedzenia i to, ile wiem. Jest nieźle. […] straciłam dużo, nie będąc z nimi od początku. To fakt, że nie wiedziałam, że mnie na to stać. Do niedawna nie wiedziałam przecież, że stać mnie na artykuły do „Po Prostu”...” (s. 17–18).