Dzienniki (t. 33)
Pod koniec maja 1931 r. Żółtowscy wracają z Rogalina. Janina jedzie do Niechanowa, a potem do Czacza, podczas gdy Adam wyjeżdża do Korelicz, aby załatwić sprawy związane z gospodarstwem. Po powrocie do Poznania autorka opisuje kolejne wizyty i spotkania towarzyskie.
Dowiadują się o ciężkiej chorobie Augusta Cieszkowskiego, Adam jedzie, aby go odwiedzić. Po jakimś czasie „pan Guga” powraca do zdrowia.
W czerwcu Zosia rodzi córkę. Autorka martwi się o losy dziewczynki: „I nie wiem czemu, specjalnie mi było smutno, że urodziła się dziewczynka, bo kto ją wychowa i jaka będzie jej młodość w »inteligenckiem« środowisku? Już Zosi życie poszło tak dziwną koleją, bo nie chciała się poddać normalnej egzystencji panny z dobrego domu” (k. 26).
W lipcu Żółtowscy uczestniczą w uroczystości odsłonięcia pomnika Thomasa Woodrowa Wilsona w Poznaniu. Potem jadą do Bolcienik. Odwiedzają rodzinę Kaszowskich w Słupach. Dowiadują się o chorobie Henia Kieniewicza (syna Antoniego i Magdaleny), który trafił do szpitala w Wilnie, gdzie przeszedł operację ropnia w żołądku. Rodzina odwiedza Platerów w majątku Belmont. Podczas pobytu jednak autorce ponownie dają się we znaki problemy żołądkowe. Potem diarystka opisuje pobyt w Koreliczach, gdzie dogląda gospodarstwa rybnego. Tym razem zarybek jest w dobrym stanie i gospodarstwo przynosi pewien dochód.
Autorka omawia też kwestie polityczne – m.in. kontrowersje wokół nominacji Wacława Kostki-Biernackiego, który był komendantem Twierdzy Brzeskiej, na stanowisko wojewody nowogródzkiego. Wyborem tym są oburzeni przedstawiciele opozycji, wśród nich również mąż diarystki: „Adam ciągle się burzył i zastanawiał, co by się stało, gdyby podszedł do Biernackiego i wymierzył mu kilka policzków. Mówił potem, że wojewoda, parokrotnie spoliczkowany, nie mógłby się utrzymać na stanowisku” (k. 63).
We wrześniu przychodzi informacja o zerwaniu zaręczyn ze Stefanem przez Różę. Po powrocie z wycieczki po Holandii „ofiarowała Stefanowi stosunek przyjacielski”. Wszyscy są zaskoczeni i zbulwersowani tą sytuacją. Autorka stwierdza, że winny jest właśnie Zosi pobyt za granicą, który według niej miał demoralizujący wpływ na młodą dziewczynę: „Przedewszystkiem w rodzinie Żółtowskich powinien panować zabobonny przesąd, aby córek samych nigdy nie wysyłać zagranicę, szczególnie w towarzystwie braci. Taki pobyt zagranicą, przed laty, zwichnął całą egzystencję Zosi” (k. 69). Rodzina podejmuje jeszcze próby namówienia Róży do małżeństwa ze Stefanem, co jednak się nie udaje.
Jesienią Żółtowscy wracają do Poznania, zatrzymując się po drodze na kilka dni w Warszawie, by odwiedzić Kieniewiczów. Autorka opisuje spotkania towarzyskie, m.in. z Wandą Mielżyńską, Marią Zamoyską, panią de Gail, Henrykiem Skirmunttem, Kasznicami. W międzyczasie Adam jedzie do Warszawy. Spotyka się z Jerzykiewiczem, który oznajmia mu, że ze względów zdrowotnych nie może dalej administrować majątkiem w Koreliczach. Mimo poprawy sytuacji w gospodarstwie rodzina nadal ma problemy z utrzymaniem się na dotychczasowej stopie życiowej, a wiadomość o odejściu Jerzykiewicza wywołuje dodatkowe niepokoje.
Pod koniec października autorka gości w Jarogniewicach. Adam udaje się na kongres upamiętniający Hegla do Berlina, a Janina zostaje w Wielkopolsce przez wzgląd na oszczędność. W listopadzie uczestniczy wraz z mężem w raucie wydanym z okazji wizyty ambasadora Francji, Julesa Laroche’a, w Poznaniu.
Autorka wspomina także o rozruchach antyżydowskich, jakie miały miejsce w Krakowie, Warszawie i Wilnie. Wybuchły one na tle konfliktu między przepisami prawnymi a zasadami judaizmu (wykonywanie sekcji zwłok). Ma mieszane odczucia względem tych wydarzeń: „Jak we wszystkich dzisiejszych sprawach wymagających wskutek swej zawiłości specyalnego śledztwa, zdanie moje nie jest całkiem jasne. Uważam, że ortodoksyjnym żydom wolno jest wykupywać swoich nieboszczków od prosektorjum. Jest to dla nich kwestja religijna i należy się im tolerancja. Z drugiej strony niebezpieczeństwo żydowskie po miastach i na uniwersytetach jest bardzo groźne” (k. 122).