publikacje

Wróć do listy

Dziennik, t. 20

Dwudziesty tom dzienników Wandy Nadzinowej poświęcony jest przede wszystkim relacjonowanym przez nią wydarzeniom ze świata (wojna w Jugosławii, rozpad ZSRR, przemiany ustrojowe w Polsce), z pewnymi wtrąceniami autorki na temat otaczającej ją rzeczywistości. Ogólny wydźwięk dziennika jest dość przygnębiający, przebija z niego na zmianę smutek, rozgoryczenie i złość. Częstym uczuciem, które towarzyszy diarystce, jest samotność: „Ale życie w samotności można wytrenować. Można dojść do tego, co ja osiągnęłam: nie chcę, żeby ktoś się do mnie odzywał. Myśl o jakichkolwiek rozmowach jest mi wprost wstrętna” (k 4v).

Nadzinowa w wielu miejscach nie szczędzi krytycznych uwag wobec całych grup społecznych i rodzin, nazywając ich „ćwierćinteligentami” i „kanciarzami” – dotyczy to zarówno Polaków mieszkających w kraju, jak i emigrantów czy osób z zagranicy: „Mój Boże, i to są ludzie, którzy wg. szwedzkich pojęć należą do wyższej klasy społecznej niż Jacek. Bo z takim właśnie szwedzkim inżynierem mógł się zetknąć w swojej pracy. Z takimi ludźmi i ja się spotykałam ciągle. Z pseudonaukowcami jak p. Heym, który wmówił wszystkim tu, że jest polskim arystokratą i uważa się na pewno za uczciwego człowieka, chociaż kantuje pracodawców na czym może” (k. 4v).

Od czasu do czasu w dzienniku znaleźć można wzmianki na temat matki autorki, Poli Gojawiczyńskiej. Z wpisów tych przebija przede wszystkim irytacja i złość na ludzi, którzy próbują dorobić się na jej twórczości, nie przejmując się zupełnie pamięcią o pisarce: „Biedne moje matczysko. Wydawać by się mogło, że zasłużyło na życzliwą pamięć u ludzi – ale też nie. Służy tylko rozmaitym paniusiom za żer, można na niej zarobić parę groszy, a potem imponować prostocie naukowym tytułem” (k. 7v).

W jednym z miejsc dziennika autorka okazuje się przeciwniczką tzw. „kompromisu aborcyjnego”, wypracowanego na początku lat 90. Sugestia przerwania ciąży z powodu „zaawansowanego wieku” (28 lat), którą otrzymała przed laty od swojego ginekologa, rzekomo przeciwnika aborcji, sprawia, że ustawę tę postrzega bardziej jako akt przemocy wobec kobiet, niż danie im możliwości wyboru, powątpiewając, czy kobieta może być w takiej sytuacji zupełnie pozbawiona nacisków: „[...] oczywiście to musi być decyzja własna kobiety a nie wymuszona sprawa. Jestem oczywiście przeciw tej ustawie, którą ma się wprowadzić w Polsce” (k. 8r). Autorka w ogólności wypowiada się na tematy związane ze sferą seksualną bardzo ostro, wyśmiewając np. publikowane w Szwecji wyznania kobiet molestowanych w nastoletnim wieku przez członków rodziny, opowiadających jak tragicznie wpłynęło to na ich dorosłe życie: „Wszystkie takie bredzenia rozczarowanych życiem histeryczek przyjmowane są tu z pełną powagą, jak np. też ta historia »zgwałconej« na Sycylii jugosłowiańskiej dziwki” (k. 67r).

Autorka, będąc wdową po Żydzie polskiego pochodzenia, oficerze Ludowego Wojska Polskiego, rzadko odnosi się do tematu antysemityzmu w Europie, w jednym z miejsc dziennika wykłada jednak swoje pojmowanie „żydowskości” oraz „polskości”: „Wkładam tu kolejny art. Kerstenowej. Dał mi wiele do myślenia. Dla mnie Żyd = człowiek wyznania mojżeszowego, który jeżeli urodził się w Polsce, jest oczywiście Polakiem. Jeżeli jest wyznania chrześcijańskiego, to nazywanie go Żydem jest po prostu skłanianiem się do doktryny Hitlera” (k. 15r).

Licznie komentowane i opisywane wydarzenia z Polski z czasem wprawiają autorkę w coraz większą złość. Uważa, że – tak jak przewidywała przed laty – przemiany w kraju podążyły w zupełnie niewłaściwym kierunku, szkodliwym zarówno dla Polski, jak i roszczeniowego, żądnego niepotrzebnych „śmieci” społeczeństwa: „Dość tego, powiedziałam dzisiaj po raz tysiączny. Nie chcę w ogóle rozmawiać o sprawach polskich. Wszystko co oni teraz robią nie jest dla mnie zrozumiałe. Ja widziałam potrzebę zmian, owszem ale nie zmian takich jak w Polsce, gdzie puszczono wszystko »na żywioł«. Zniszczono krajowy przemysł, rolnictwo bo stada Polaków ruszyły w świat i zaczęły ściągać śmiecie, które inni Polacy kupują, nie wiadomo dlaczego. Ja mieszkając w Wwie raz byłam na ciuchach i to zabrała mnie matka [...]” (k. 27v).

W dzienniku odnaleźć można także wspomnienia autorki z czasów II wojny światowej. 4 lipca 1991 r. przypomina sobie o rocznicy śmierci przyjaciela, Janka, który zginął w 1943 r.: „Trzeba przyznać, że Alicja nie goni za rozgłosem. Cicho o niej, cicho o Janku. Nie jestem pewna, czy to postępowanie byłoby zgodne z życzeniami Janka ale to ona decyduje. Ale chyba jej pouczenie mnie, aby listy Janka spalić, tak jak to ona zrobiła z listem pisanym do niego – to posunięcie zbyt drastyczne. Listy te to literatura – te bardziej liryczne i osobiste listy miłosne ocalały. A ta miłość – to dopiero literatura” (k. 3r). Wiele miejsca w dzienniku poświęcono informacjom o śmierci znanych osób – zarówno znajomych autorki, jak i tych poznanych dopiero z relacji prasowych. Nadzinowa komentuje to z pewnym żalem: „Jak człowiek nie ma tak jak ja rodziny (tak mi to Jeleński wyperswadował na dobre) to interesuje się wiadomościami o ludziach, których na oczy nie widział” (k. 24r).

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
Huddinge
Opis fizyczny: 
68 k. ; 29,5 cm
Postać: 
zeszyt
Technika zapisu: 
rękopis
Język: 
Polski
Miejsce przechowywania: 
Dostępność: 
dostępny do celów badawczych
Data powstania: 
1991
Stan zachowania: 
Luźne karty
Sygnatura: 
III 10233
Uwagi: 
Dziennik prowadzony czarnym długopisem oraz okazjonalnie ołówkiem. W dzienniku znajdują się doklejone wycinki prasowe.
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Główne tematy: 
problemy finansowe, wydarzenia międzynarodowe, transformacja ustrojowa w Polsce, wojna domowa w Jugosławii, rozpad ZSRR, aborcja, gwałt, wspomnienia, II wojna światowa
Zakres chronologiczny: 
Od 1939 do 1991
Nośnik informacji: 
papier
mikrofilm
Gatunek: 
dziennik/diariusz/zapiski osobiste