Dziennik: 6.03.1950–10.04.1950
Dziennik prowadzony pomiędzy marcem a kwietniem 1950 r. kontynuuje tematy zawarte w zapiskach z okresu pomiędzy wrześniem 1949 a lutym 1950 r. Podobnie jak w tamtym dzienniku, tak i w tym przeważają wpisy poświęcone bieżącym wydarzeniom w szkole, zaangażowaniu na polu sportowym (udział w zawodach pływackich, regularne treningi siatkówki) oraz – przede wszystkim – sprawom sercowym: „Ludwik i Szafa wciąż za mną szaleją i są z tym strasznie śmieszni (szczególnie Ludwik). Szafa dzwoni do mnie czasami i strasznie wesoło, śmiesznie i z tupetem flirtuje. Najczęściej koło jego telefonu stoi Ludwik i wtedy biją się o słuchawkę (zwycięża zwykle »Szafa« – on jest o wiele zabawniejszy). Niedawno umówiłam się z nimi, żeby iść do kina, ale oni się spóźnili, a mnie się nie chciało czekać i w ogóle na przystanku nie wysiadłam z tramwaju. Strasznie się wtedy śmiałam z nich, a szczególnie z Ludwika, bo on nie poszedł do kina w ogóle, tylko czekał na mnie do 19.20, a potem poszedł na trening. Oni się wcale na mnie nie obrazili, tylko ja grałam »obrażoną księżniczkę«” (s. 15). W dzienniku powraca także wątek rozwodu rodziców i kłótni pomiędzy autorką a ojcem sprzed kilku tygodni: „Tatuś przyszedł okropnie zmęczony i chory. Zaraz się przeprosiliśmy. Powiedział, że miał rzeczywiście atak, że brał zastrzyki, lecz niewiele mu pomogły i czuł się wczoraj strasznie. Dzisiaj już jest mu lepiej. Teraz wiem, że Jemu trzeba naprawdę umieć dużo przebaczyć, bo On jest rzeczywiście chory i dlatego taki nerwowy. Muszę Mu nawet zapomnieć ogromną krzywdę, jaką mi wyrządził. I nie tylko muszę, ale już zapomniałam” (s. 28–29). Dziennik kończy się wraz z początkiem Świąt Wielkanocnych w 1950 r. Autorka jest z ich powodu bardzo szczęśliwa, ma czas na odpoczynek, a atmosfera w domu, pomimo konfliktu rodziców, zdecydowanie się poprawiła: „Dzisiaj było bardzo wesoło w domu. Tatuś, mama, Krysia i ja strasznie się wygłupialiśmy” (s. 60).