Dziennik: 14.04.1951–5.06.1952
Tak jak i w innych dziennikach Dobrzyńskiej-Rybickiej, także i w tym motywy religijne i duchowe odgrywają główną rolę. Ponownie pojawia się motyw seksualności i ślubów czystości: „O Boże mój, Ty widzisz, co się ze mną dzieje. Ty widzisz, że ja nie chcę grzeszyć przeciwko czystości, nie chcę sztucznie podniecać nurtu życia, którego naturalnym świadkiem jest małżeństwo. Boże mój, błagam Cię, ratuj mnie” (k. 8r). W innym miejscu dziennik przybiera bardziej formę spowiednika: „O Jezu mój, zgrzeszyłam wczoraj wieczór – bo modlitwę wieczorną odbyłam, nie modlitwę ustną, tylko wewnętrzną […]. Oczywiście, Panie mój, te modlitwy wypadły powierzchownie, choć była pełna dobra intencja i skupienie – ale dogadzałam jednak zmęczeniu [...]” (k. 45r–45v). W jeszcze innym miejscu dziennik zmienia bieg narracji z intymnej na dziękczynną: „Obudziło się we mnie serce, nareszcie w 84. roku życia. Moja Matula powiedziała mi jako dziewczynce – nie masz serca. I ten zarzut spotykał mnie w życiu, a starałam się przecież być dobrą. Jezu mój, ufam, ufam, że się doczekałam” (k. 62v–63r).
Niespodziewanie w dzienniku pojawiają się komentarze polityczne: „[Boże], naucz mnie zachowywać się taktownie w życiu społecznym odnośnie do stanowiska, jakie mamy zajmować wobec narzucającego się materializmu i komunizmu” (k. 9r). W innym miejscu z kolei, podkreślając wyjątkowość filozofii Jacques'a Maritaina (którego myśl filozofka opracowywała w poprzednich miesiącach), odwołuje się do argumentu, iż niektóre prace, w istocie pokrewne materializmowi dialektycznemu, opublikował on jeszcze przed ukazaniem się książek Józefa Stalina na ten temat.
Obok typowych dla autorki rozważań nad własną duchowością i modlitw w dzienniku znaleźć można także bruliony listów, jak np. ten skierowany do ówczesnego sekretarza jednego z krakowskich czasopism, dla którego autorka przygotowywała w poprzednich miesiącach tekst o Maritainie. W liście tym ze zwykłą dla siebie pokorą i uniżonością Dobrzyńska-Rybicka zwraca się do redaktora z pytaniem, czy milczenie z jego strony oznacza, że przysłany przez nią tekst okazał się zbyt kiepski, aby mógł zostać opublikowany. W podobnym tonie formułuje listy także m.in. do Romana Ingardena czy Władysława Tatarkiewicza. Poza tym w dzienniku odnaleźć można także doraźnie sporządzane notatki dotyczące np. najważniejszych polskich poetów tego okresu (w zeszycie znajduje się ich lista).