Dziennik: 1.06.1950–26.08.1950
Dziennik ma charakter prywatnego „spowiednika” Dobrzyńskiej-Rybickiej, w którym autorka notuje codzienne przemyślenia na temat własnej duchowości: „Boże mój w Trójcy św. jedyny, Ojcze, Synu, Duchu św., dzięki wam za dzień wczorajszy, za ten Piątek, za spowiedź, która mnie uradowała, bo powiedziała mi przez usta kapłana, że jest jakiś postęp, ale dziś czuję się taka bezsilna. Jezu mój, Boże mój wszechmogący, ufam Ci bez granic, ufam, ufam” (k.6r–6v). Szukając sposobu na włączenie własnej pracy naukowej w ramy katolickiej religijności, niespodziewanie odkrywa: „Właśnie teraz uprzytamniam sobie, że żaden z apostołów nie miał wykształcenia, tylko św. Paweł, ten apostoł przybrany, dlatego był potrzebny, bo może przemawiać” (k. 13v). Dziennik jest jednak przede wszystkim rozrachunkiem autorki z Bogiem i prośbą o wybaczenie jej grzechów: „O Matko najśw., dziś święto Twego nawiedzenia, miałaś tyle przykrości ze św. Józefem, a śpiewałaś Magnificat – dopomóż mi śpiewać Te deum laudamus i wyproś mi, błagam, łaskę” (k. 16v).
Podobnie jak kilka ostatnich dzienników, tak i ten zawiera informacje o seksualności autorki: „Dzięki Ci, że nie było podniet płciowych” (k. 19r). Diarystka notuje, że zaczęła odczuwać potrzeby seksualne dopiero w okolicach siedemdziesiątego ósmego roku życia: „Nie miałam żadnych komplikacji erotycznych w życiu. Na te podniety cierpię od jakich trzech czy czterech lat po zakończeniu wojny” (k. 29v). Do wątku tego wraca ponownie kilka kart dalej: „Boże mój, dzisiaj po kom. św. złożyłam Ci, Panie mój, przyrzeczenie czystości. O Panie mój, ufam, że mi dopomożesz utrzymać i dotrzymać, choćby mnie to miało zupełnie zahamować umysłowo” (k. 37r). W dzienniku pojawiają się również osobne wątki i tematy, wśród których zwraca uwagę wyjaśnienie, dlaczego autorka – pomimo skrajnie niskiej oceny własnych możliwości intelektualnych – zdecydowała się na studia wyższe: „[…] na uniwersytet zdecydowałam się, uważając za moje powołanie pracować nad podniesieniem moralnego poziomu naszego społeczeństwa” (k. 29r).