Dziennik: 22.04.1903–9.05.1903
Wiodącym tematem dziennika są przemyślenia autorki nad słabością swojego charakteru: jest świadoma tego, że nie radzi sobie z krytyką własnej osoby, szybko popada w złość lub rozdrażnienie. Jednocześnie irytują ją rady siostry, Heleny, która dziwi się, że Ludwika przejmuje się i roztrząsa każdą usłyszaną informację na temat własnej osoby. Gdy ta każe jej zacząć pracować nad sobą, Ludwika wybucha: „Tak, pracować. Co bym dała za to, abym mogła być sobą i nad tą sobą była w stanie mieć rząd” (k. 10r–10v). Całe zajście prowadzi do kolejnego wadzenia się diarystki z Bogiem: „Za co mam żałować, za to, że się urodziłam taką, czyż to moja wina? A jeśli nie moja, jeśli taka, jaka jestem, być musiałam, za co mam żałować. A jeżeli musiałam być tyle lat życia jak łódź bez steru, marnować się w fałszach, błędach, to gdzie Dobroć, gdzie Litość, Miłosierdzie Boże?” (k. 12r–12v.). Pomimo tego sama autorka twierdzi, że jest z nią lepiej niż dawniej. Niemal natychmiast jednak kontrastuje tę wypowiedź, zaczynając przedstawiać siebie w jak najgorszym świetle, wyrzucając sobie zazdrość wobec innych ludzi o to, że wykorzystują swoje talenty skuteczniej od niej samej. Szczególną niechęć czuje Ludwika do siebie za swoje negatywne uczucia względem ukochanej przyjaciółki Wandy, która potrafi się cieszyć życiem i otaczającym ją światem, podczas gdy ona sama czuje rezygnację względem niego. Aby wyrazić ogrom pogardy dla samej siebie, przezywa się „Judaszem”, tłumacząc, że „Judasz to człowiek, który u samego źródła dobra, prawdy i piękna pozostaje nieczułym, nie jest w stanie tych trzech cudnych objawień Jezusa w niczem dojrzeć. Nie widzi nic prócz siebie, wszystko dla siebie bierze i wszystko wielkie zamienia w najrozpaczliwszą małość, w samym życiu znajdzie śmierć, grzech [...]” (k. 23v–24r). Zakończenie dziennika stanowią z kolei rozważania Ludwiki nad tematem obowiązkowości i doskonałości, które utożsamia z ideałami dobroci Bożej, a dążenie do nich uważa za swój chrześcijański obowiązek: „nie mogę szukać siebie, to jest mego upodobania, mego początku, mego wysiłku. Muszę szukać obiektywnej doskonałości rzeczy i to nie dla doskonałości ich, ale dlatego że ta doskonałość jest w nich Prawdą” (k. 34r).