Dziennik: listopad – grudzień 1939
Tom rozpoczyna się 11 listopada 1939. Zapiski sporządzane są z różną częstotliwością – na ogół co dwa, trzy dni; czasem częściej.
Autorka zauważa poprawę sytuacji bytowej: od połowy miesiąca jest więcej żywności, potaniało mięso, ale dodaje, że i tak wszystko jest nie na kieszeń ludzi, którym topnieją oszczędności. Znów jest woda, a w niektórych mieszkaniach elektryczność, ale są też problemy – zrobiło się zimno, w mieszkaniu temperatura spadła do ośmiu stopni, a na rynku brak węgla. Odkąd jest prąd, ostrzega kwitnące życie towarzyskie w kawiarniach (Café Bodo, Lardelli). Obserwuje zmiany w mieście: po zniknięciu autobusów pojawiły się śmieszne pojazdy zaprzęgnięte do konia (liche furmanki czy wozy od cegły).
Odnotowuje rozporządzenia władz niemieckich: od 15 listopada zamknięcie wszystkich szkół (dla niej istotne, bo oboje z mężem tracą możliwość zarabiania), noszenie opaski przez ludność żydowską, a 28 grudnia – zdawanie aparatów radiowych.
Dzieli się swoim wrażeniem – dziwnym – przebywania w obcym, nieznanym kraju: „Jakby mnie przesiedlono w miejsce, w którym czuję się przybyszem”. Uważa, że Polacy stali się aktorami tragedii na miarę greckiej; zapiski ujawniają dojmujący niepokój o Milę i Janka (przyjaciółkę Emilię Waryńską, i brata Jana Miłkowskiego, oboje znaleźli się w części Polski zajętej po 17 września przez Rosjan).
Zwierza się, że jest w niej niesłychanie intensywna potrzeba poznawania i zgłębiania rzeczywistości – chodzi o sztukę, życie, przeszłość, teraźniejszość, ludzi i rzeczy. Wspomina, że mimo wielu obowiązków związanych z prowadzeniem domu znalazła czas na studia nad Tintorettem w Bibliotece Narodowej – poczuła potrzebę pracy.
Wśród znajomych, z którymi się kontaktuje, występują: Kaz, Hrycz, Sirowie, Maryjka, Bina, p. Halina, p. Jadzia i Anisia.