Moja praca w szpitalu podczas okupacji
Kinga Kosiedowska opowiada o swojej pracy w szpitalu zakaźnym na Rossie w Wilnie podczas okupacji radzieckiej. Dyrektorką placówki była Żydówka. W tym czasie dużo ludzi chorowało na tyfus. Początkowo siostra Kinga sprzątała poczekalnię, potem przydzielono ją do pomocy starszej pielęgniarce. Podawała chorym naczynia do łóżka, myła je. Czasem wyręczała pielęgniarki, nauczyła się robić zastrzyki. Do szpitala przychodzili księża, ojcowie karmelici, z posługą kapłańską. W tym czasie mieszkała u sióstr bernardynek. Codziennie rano wychodziła bez jedzenia i często przez cały dzień nic nie jadła. Czasem pielęgniarki dzieliły się z nią jedzeniem umierających, którzy nie przyjmowali pokarmu. Autorka opisuje bombardowanie miasta, kiedy została w szpitalu sama z pacjentami i kilkoma sanitariuszami. Bardzo się bała, wokół było pełno potłuczonych szyb. Dbała, żeby chorym nic się nie stało. Potem skończyła się jej praca w szpitalu. Gdy po okupacji wróciła do Gdańska, siostry zorganizowały sierociniec dla dzieci ofiar wojny. Przez kilka lat była tam główną higienistką i pielęgniarką, choć pracowała w szkole jako nauczycielka religii. Tak samo było później w szkole przy ul. Kartuskiej. Była kierowniczką szkolnego PCK.