Kronika rodu Lewandowskich
Zasób zawiera obszerną kronikę rodzinną Lewandowskich obejmującą lata 1881–1977. Jest to przede wszystkim dzieło faktograficzne, dlatego autorka unika osobistych interpretacji i podsumowań, ale w tekście pojawiają się jej wspomnienia z czasów dzieciństwa.
Dzieje Lewandowskich rozpoczynają się od przypomnienia postaci Bolesława, ojca Medyńskiej, który był śpiewakiem operowym zatrudnionym w Teatrze Wielkim. Po I wojnie światowej brał udział w przedstawieniu Halki Stanisława Moniuszki w Opolu. Opera została źle przyjęta przez niemieckojęzyczną publiczność, a artyści obrzuceni kamieniami. Stefania wspomina także, że jej ojciec śpiewał m.in. na pogrzebach Henryka Siemiradzkiego i Juliana Ochorowicza.
Matka autorki zajmowała się domem i dziećmi. Rodzina mieszkała w kamienicy na Mariensztacie. Dwanaście osób zajmowało dwupokojowe mieszkanie, jednak było ono wyposażone nowocześnie – w kuchnię węglową, oświetlenie naftowe (później gazowe) i bieżącą wodę. Opisy dotyczące gotowania, prania czy kąpieli są ciekawym dokumentem codziennego życia warszawskich mieszczan na początku XX w. Nie brakuje tu także nostalgicznych retrospekcji z Bożego Narodzenia, Wielkanocy oraz innych świąt. Autorka ukazuje dzieciństwo jako czas szczęścia i beztroskiej zabawy. Wrażenia zmysłowe, takie jak smaki i zapachy tradycyjnych potraw, pojawiają się często na pierwszym planie.
Stefania była najmłodsza spośród dziesięciorga dzieci Bolesława i Karoliny Lewandowskich. Zaznaczyła, że jej matka zaszła w ciążę, kiedy była już w okresie klimakterium. Najstarsze siostry częściowo przejęły opiekę nad noworodkiem. Siostra Bronisława nosiła Stefanię w wełnianej chuście i sprawdzała jej ciężar na wadze u rzeźnika. W pobliżu kamienicy znajdował się bazar, który autorka jako dziecko lubiła obserwować. Wspomina również rodzinne muzykowania, nazywane żartobliwie „balem na Maryniaku”, kiedy dzieci w rytm marsza granego na fortepianie chodziły po mieszkaniu, uderzając pokrywkami od garnków i dzwoniąc łyżeczkami.
Ważnymi wydarzeniami były śluby, chrzciny, urodziny i pogrzeby. Lewandowscy pielęgnowali więzi rodzinne i z tego względu zamążpójście Stefanii wydało im się dziwne, ponieważ pan młody, Zygmunt Medyński, nie życzył sobie przyjęcia weselnego ani nawet obecności rodziny na uroczystości ślubnej. Z tego powodu część krewnych obraziła się i zerwała z nimi kontakty.
W okresie międzywojennym autorka pracowała jako stenotypistka w przedsiębiorstwie Alfa Laval na Tamce, mąż zaś prowadził firmę King Tea zajmującą się importem herbaty. Urodził się im syn Kazimierz. Gdy wybuchła II wojna światowa rodzina Medyńskich przeniosła się do Miłosny. Tam ukrywali Żydówkę Salę. Stefania negatywnie ocenia represje wymierzone w ludność żydowską, ale jednocześnie podkreśla, że skoro nie może im pomóc, to nie chce patrzeć na ich cierpienie, gdyż nie jest w stanie znieść tego psychicznie. Mąż Stefanii zostaje aresztowany w Rytwianach, lecz dzięki jej staraniom zostaje zwolniony z więzienia. Medyńscy kupują w 1944 r. dom w podwarszawskich Łomiankach. Hitlerowcy systematycznie szukają w tej miejscowości ludzi zdolnych do pracy. Autorka wymienia sposoby postępowania, które miały uchronić męża przed wywiezieniem na roboty przymusowe (np. smarowała go atramentem, aby wyglądał na pobitego).
Powstanie warszawskie Medyńscy spędzają w Łomiankach, rodzeństwo informuje Stefanię o przebiegu walk.
Okres powojenny jest dla całej rodziny momentem powrotu do normalności i łączy się z wiarą w odbudowę kraju. W odrestaurowanie stolicy angażuje się siostrzeniec Stefanii, Zygmunt Stępiński, architekt odpowiedzialny m.in. za projekt zniszczonego w wyniku działań wojennych Grobu Nieznanego Żołnierza.
Ostatnie strony kroniki składają się głównie z adnotacji o zgonach kolejnych członków rodziny. Odejście braci i sióstr autorka opisuje zdawkowo, skupiając uwagę bardziej na faktach niż emocjach.