publikacje

Wróć do listy

ZGUBIONE LATA. PAMIĘTNIK NA TLE OKUPACYJNEJ WARSZAWY

Pamiętnik Krystyny Wierzbowskiej rozpoczyna się od sceny, w której zaczepiana przez grupkę Niemców autorka odmawia przyjęcia od nich chleba i papierosów. Upiera się, że honor Polki nie pozwala jej przyjąć niczego z rąk hitlerowskich żołnierzy. Ci starają się przekonać ją, że nie są tacy źli, jak przedstawiają ich Polacy, Autorka jednak nie wierzy im jednak i wraca do domu, gdzie zostaje skarcona przez ojca za wdawanie się w rozmowę z Niemcami na ulicy. Obawia się, że inni Polacy mogą uznać ich za zdrajców. Kolejne fragmenty pamiętnika przedstawiają pierwsze tygodnie życia diarystki w okupowanej Warszawie. Aby przetrwać w nowych warunkach, Wierzbowska – która nigdy wcześniej nie pracowała – jest zmuszona handlować rodzinnym dobytkiem. W Boże Narodzenie dociera do niej informacja o rozstrzelaniu Polaków w odwecie za zabicie niemieckiego żołnierza: „»My nie jesteśmy źli, nas trzeba poznać, to i polubieć lepiej« - dźwięczały mi w uszach słowa niemca, który ofiarowywał mi chleb. A gdy wróciłam myślą do tych rozstrzelanych w Wawrze, uklękłam mimowoli na posadzce. Jadwiga siedziała, zasłaniając rękoma twarz” (k. 10r).

Okres następnych miesięcy wypełnia Wierzbickiej praca zarobkowa i nerwowe oczekiwanie na wiosnę. Powiedzeniem „Oby do wiosny” żyła cała ówczesna Warszawa. Mieszkańcy stolicy podtrzymywali się na duchu perspektywą ofensywy z Zachodu, która wedle ich oczekiwań miała złamać potęgę niemiecką: „Aż pewnego pięknego popołudnia rozpłakało się z nadmiernego bólu serce ukochanej Warszawy. Padł Paryż, a jednocześnie runęły wszystkie dotychczasowe nadzieje” (k. 12r). Na kolejnych stronach pamiętnika znaleźć można informacje o życiu codziennym autorki oraz jej pierwszym zetknięciu się z działalnością konspiracyjną na terenie okupowanego kraju. Ze środowiskiem konspiracyjnym Wierzbowska skontaktowała się dzięki pośrednictwu młodego mężczyzny, który zamieszkał w jej rodzinnym domu pod zmienionym nazwiskiem: „Wiedziałyśmy, że pracuje w podziemnej organizacji, do której także wciągnął tatusia. W tym odresie praca konspiracyjna nie była jeszcze objawem powszechnym i dlatego, wiedząc o samym fakcie, nie byłyśmy wtajemniczone w żadne związane z nią szczegóły. Z rozmów, jakie Stach przeprowadzał z ojcem, mogłyśmy się domyślać, że powstają drukarnie polskie, w których tatuś miał zakładać instalacje elektryczne” (k. 22r). Pomimo chęci podjęcia działalności konspiracyjnej, w pierwszym roku wojny autorka nie potrafiła znaleźć nikogo, kto zgodziłby się zarekomendować ją do jakiejkolwiek podziemnej organizacji.

Pod koniec 1940 r. sytuacja egzystencjalna autorki uległa dramatycznemu pogorszeniu. Jej mieszkanie znalazło się niespodziewanie w tzw. „dzielnicy niemieckiej”: „Coraz jakiś niemiec, upatrzywszy sobie któreś mieszkanie, zajmował je wyrzucając polskiego lokatora. Świadomość, że nie jesteśmy pewni dnia ani godziny czy i nas nie spotka analogiczny los była niepokojąca” (k. 268). Wkrótce zarówno autorka, jak i jej sąsiedzi zostali zmuszeni do przeniesienia się do dobrze zachowanej kamienicy na terenie getta, skąd wywieziono już Żydów.

Po napaści Niemiec na ZSRR w obawie przed bombardowaniami autorka coraz częściej musiała przebywać w schronie, w którym nieraz chowali się także Niemcy i volksduetsche. Z perspektywy lat pisała o tym doświadczeniu z odrazą: „Mieli oni jakiś odrębny sposób zachowania. Chowali się w najciemniejsze kąty i patrząc na nich odnosiłam wrażenie, że potrafiliby wyrzec się Hitlera i niemieckiej potęgi za cenę natychmiastowego ukończenia nalotu. I to właśnie budziło odrazę” (k. 32r). Ważnym wydarzeniem w życiu autorki w okresie okupacji był ślub jej siostry Jadwigi i spotkanie z matką. Wierzbicka widziała ją zaledwie kilka razy w życiu, jej rodzice rozeszli się bowiem gdy miała zaledwie dwa miesiące. Choć ojciec nie zabraniał jej spotkań z matką, diarystka nigdy nie podejmowała prób utrzymania kontaktu: „Wiedziałyśmy, że mieszka na Kruczej, to znaczy w odległości zaledwie kilku ulic od nas. Ale dziwna przepaść, jaka się między nią i nami wytworzyła, nie umiała zachęcić nas do tych odwiedzin” (k. 34r).

W miarę pogarszania się sytuacji Polaków w Warszawie i wobec coraz mocniejszych nacisków ojca autorki, który nakłaniał ją, aby wyjechała do mieszkającej w Otwocku rodziny, ta decyduje się na wyjazd do Zaborowa. Tam przyjmuje pracę w wiejskiej gminie i angażuje się w działalność konspiracyjną: „Zamieszkałam więc u zwykłego gospodarza, który odstąpił mi jedną z dwóch posiadanych izb. W moim mieszkaniu odwiedzał mnie często Zygmunt Szymański. Jemu zawdzięczam spojrzenie na ówczesnych mieszkańców Zaborowa z punktu widzenia ich pracy konspiracyjnej. Oprócz niego weszłam w kontakt z innymi ludźmi, oddającymi naszej konspiracji duże usługi. Moja praca polegała na przewożeniu rowerem, od czasu do czasu, tajnej polskiej prasy z odległej o 3 kilometry szkoły powszechnej w Borzęcinie” (k. 51r-52r). W Zaborowie Wierzbowska przebywała przez kilka miesięcy, po czym wróciła do Warszawy, aby podjąć tam pracę i kontynuować działalność konspiracyjną. Dzięki pracy w biurze niemieckiego zakładu była doskonale zorientowana w sytuacji na froncie, wiedziała też, jak można uniknąć wywiezienia w głąb Rzeszy. W ten sposób spędziła okupację aż do sierpnia 1944 r.

Wybuch powstania warszawskiego był dla autorki zaskoczeniem. Napięcie w mieście, utrudniona komunikacja pomiędzy różnymi grupkami konspiracyjnymi sprawiły, że o decyzji podjęcia walk o Warszawę dowiedziała się zaledwie kilka godzin przed pierwszą wymianą ognia. Już pierwszego dnia powstania Wierzbowska znalazła się daleko od przydzielonej jej placówki zlokalizowanej w jednym z warszawskich szpitali. Szybko okazało się, że próby przedarcia się na wskazaną pozycję są niemożliwe i że będzie musiała działać tam, gdzie aktualnie się znajduje: „Narazie przystąpiłam razem z innymi do budowania barykad. Wyrywaliśmy płyty chodnikowe lub napychaliśmy worki ziemią, które układało się równiutko prostopadle do jezdni warstwami” (k. 82r). Po kilku dniach walk autorce udało się dołączyć do jednej z powstańczych grup, przez którą skierowana została do pracy w kuchni polowej: „Jeśli komuś wydaje się, że praca w powstańczej kuchni żołnierskiej była łatwiejsza lub lżejsza od innych, to naprawdę jest w błędzie. Może na prawdziwej wojnie, gdzie gotowanie odbywa się na tak zwanych tyłach frontu – tak jest. Ale w Warszawie nie było tyłów. Front stanowiły każda ulica, każda brama, każdy dom” (k. 86r). Przez długi czas przebywającej z dala od toczących się walk Wierzbowskiej udało się zachować pogodę ducha. W miarę przedłużania się powstania i spychania powstańców do defensywy zaczęła jednak tracić wiarę w zwycięstwo i sens dalszej walki: „Wytworzyła się dziwna zbiorowa psychoza. Wierzono we wszystko, co mogłoby sączyć chociażby najbardziej nikły cień nadziei, co podtrzymywałoby mocno zachwianą wiarę w jutro” (k. 96r).

Ze zniszczonej miasta autorka wyszła już po jego oficjalnej kapitulacji, wraz z ojcem została skierowana do obozu przejściowego w Pruszkowie. Pobyt w obozie jeszcze bardziej pogorszył jej nastrój: „Myślę, że moje zdanie nie będzie odosobnione, jeśli powiem, iż wolałabym przeżyć jeszcze raz powstanie, niż stosunkowo niedługi okres pruszkowskiego obozu, w którym widziało się jedynie samą tragedię, obdartą z wszelkich iluzji” (k. 109r). Opuszczenie obozu bydlęcym wagonem Wierzbowska wspomina z mieszaniną wstrętu i strachu. Pisze o wdzięczności dla Polaków, którzy pomagali osobom wywożonym z Warszawy, dostarczając im w trakcie postojów wody i jedzenia: „Niczego nie żałowano dla ukochanej, dzielnej Warszawy. Przypuszczam, że wystający godzinami ludzie, czekający na wszystkich stacjach na warszawskie transporty, niejednokrotnie odejmowali sami sobie od ust, aby nam przyjść z pomocą” (k. 120r).

Ostatnie karty dzienniki zapełniła Wierzbowska pośpiesznymi notatkami z jesieni i początków zimy 1944/1945 r., którą spędziła w okolicach Kielc. Tam zastało ją wyzwolenie przez polskie wojsko: „Uśmiechali się do nas przyjaźnie polscy żołnierze, walczący przy boku zwycięskiej Armii Czerwonej, która niosła nam upragnione oswobodzenie” (k. 129r).

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
Gdańsk
Opis fizyczny: 
30,5 CM ; 130 K.
Postać: 
luźne kartki
Technika zapisu: 
maszynopis
Język: 
Polski
Miejsce przechowywania: 
Dostępność: 
dostępny do celów badawczych
Data powstania: 
1948
Stan zachowania: 
Dobry
Sygnatura: 
A/II/17
Uwagi: 
Luźne kartki
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Główne tematy: 
II WOJNA ŚWIATOWA, OKUPACJA HITLEROWSKA, PRACA KONSPIRACYJNA, POWSTANIE WARSZAWSKIE
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1939 do 1945
Nośnik informacji: 
papier
Gatunek: 
pamiętnik/wspomnienia