publikacje

Wróć do listy

WSPOMNIENIE O ADAMIE DOBOSZYŃSKIM

Pierwszą część wspomnień Jadwiga Malkiewicz poświęca na opowieść o wyprawie myślenickiej zorganizowanej przez jej brata w nocy z 22 na 23 czerwca 1936 r. W narracji diarystki Adam Doboszyński jest postacią niemal heroiczną, bohaterem bez skazy, który na swoje barki bierze odpowiedzialność za wszystkich uczestników wyprawy, a także stara się temperować ich zachowanie: „Ze starostwa wrócili na rynek, gdzie Adam ze zgrozą zobaczył rozbite żydowskie sklepiki i chłopów rabujących buty, ubrania i piwo. Wówczas kazał im te wszystkie rzeczy złożyć na środku rynku na stos i podpalić, tłumacząc swoim ludziom, że chcieli demonstrację polityczną zamienić na zwykły rabunek. Były to biedne kramy, gdyż po wyprawie, kiedy Doboszyński zwrócił sklepikarzom ich straty, koszty te wyniosły zaledwie około dwustu pięćdziesięciu złotych” (k. 5r).

W tekście znaleźć można bardzo wiele negatywnych przekazów na temat ówczesnej władzy – nie tylko tej najwyższej, w Warszawie oraz jej lokalnych reprezentantów, ale także policji, uosabiającej w oczach autorki narzędzie opresji socjalistycznego rządu: „Marysia oburzyła się i wykrzyknęła: »Skąd policja, to był jakiś porządny Pan«, czym wsławiła się, gdyż gazety powtórzyły ten okrzyk naiwnego dziewczęcia, świadczący o niepopularności granatowej policji w społeczeństwie” (k. 8r). We wspomnieniach Malkiewicz znaleźć można także odwołania do innych, niezwiązanych bezpośrednio z jej bratem spraw, skandali i afer Polski lat 30. XX wieku. Na pierwszy plan wysuwa się tu szczególnie głośna swego czasu sprawa Wandy Parylewicz, wielkiej aferzystki, przetrzymywanej w więzieniu w tym samym czasie co Adam Doboszyński, z którą autorka wyraźnie jednak sympatyzuje. Według słów diarystki Parylewicz: „[…] siedziała za załatwianie młodszym sędziom z prowincji przeniesienie do Krakowa, oczywiście za grubszą łapówką. Był to jeden z większych skandali w owym czasie. Adam nie chciał jednak ani obiadów z restauracji, ani z domu, tylko upierał się przy więziennych zupach ze wspólnego kotła, podejrzewał bowiem, że aby nie dopuścić do procesu, będą się go starali otruć, dodając truciznę do prywatnych obiadów. Tak się też stało z Parylewiczową, która w ciągu trzech miesięcy została otruta talem” (k. 14r).

Zakończywszy wątek sprawy sądowej brata i jego pobytu w więzieniu, autorka przechodzi do jego losów w czasie wojny. We wrześniu 1939 r. Doboszyński, który przebywał wówczas na zwolnieniu warunkowych i nie mógł z tego powodu oficjalnie wstąpić do armii, miał objąć dowodzenie nad rozbitym polskim oddziałem na prośbę samych żołnierzy, którzy rzekomo znali go i cenili. Z oddziałem tym przedostał się na Węgry, a następnie do Francji, gdzie wstąpił do formującego się wojska polskiego, w tym samym czasie otrzymał także propozycję objęcia upragnionej od dawna posady w rządzie: „Wkrótce wezwali Adama do siedziby formującego się rządu, i Minister Propagandy Stroński, który znał Adama z Polski, zaproponował mu, aby został jego wiceministrem. Adam odpowiedział, że jest w wieku poborowym i nie na to kończył kurs na dowódcę kompanii, by teraz zasiąść za biurkiem. I że zresztą zgłosił się już do wojska. Mnie zaś później mówił, że chciał najprzód przypatrzeć się działalności tego rządu Sikorskiego, będącego zlepkiem wszystkich stronnictw” (k. 30r). Kolejne karty opowieści wypełnia opis losów brata w czasie Bitwy o Francję i jego ucieczki przez Marsylię i Hiszpanię do Portugalii: „Tu kończy się moja wiedza o jego losach z czasów wojny. Resztę o nim wiedzą lepiej jego wojenni przyjaciele na ziemi angielskiej. Mnie opowiadał tylko poszczególne epizody, w czasie naszych krótkich spotkań w Kraju, kiedy się zjawił w 1946 roku” (k. 38r).

Autorka wspomina, że niespodziewany przyjazd jej brata do Polski w grudniu 1946 r. zwiastować miał jak najgorsze wydarzenia, zarówno dla niego, jak i całej rodziny. Zaledwie pół roku później Doboszyński został aresztowany przez władze komunistyczne, oskarżające go o szpiegostwo na rzecz III Rzeszy i Stanów Zjednoczonych. Autorka, która próbowała dowiedzieć się w prokuraturze o losy brata, szybko podzieliła jego losy: „W prokuraturze zapisali sobie mój krakowski adres i w dwa dni po moim powrocie aresztowali mnie także. Adama więcej w życiu nie widziałam!” (k. 43r).

Ostatnie karty wspomnień wypełniają podane z drugiej ręki informacje o procesie, wyroku i egzekucji wykonanej na bracie autorki w 1949 r. Wspomnienie zamyka opis snu, którego Malkiewicz miała doświadczyć w celi, gdy kat więzienia na Mokotowie zastrzelił jej brata – we śnie ukazać miał się jej Doboszyński, który żegnając się z nią pośpiesznie, miał wyruszyć w podróż do matki (tj. w zaświaty).

Współautorzy: 
Opis fizyczny: 
50 + 3 K., 27 CM
Postać: 
luźne kartki
Technika zapisu: 
maszynopis
Język: 
Polski
Miejsce przechowywania: 
Dostępność: 
dostępny do celów badawczych
Data powstania: 
1957
Stan zachowania: 
Dobry
Sygnatura: 
DMAT POW 216
Uwagi: 
Podwójna foliacja – pierwsze karty nie są numerowane liczbowo, lecz kolejnymi literami alfabetu. Data powstania orientacyjna – wspomnienie spisane najwcześniej w 1957 r., po wyjściu autorki z więzienia.
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Główne tematy: 
polityka, wyprawa myślenicka, II wojna światowa, okres stalinowski
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1904 do 1957
Nośnik informacji: 
papier
Gatunek: 
pamiętnik/wspomnienia