publikacje

Wróć do listy

W kopalniach złota na Uralu

Wspomnienia zapisane w formie rozmowy Janiny Trawki (vel Otrębowicz) z jej siostrzenicą na temat deportacji w głąb Rosji. Ciotka opowiada losy swej rodziny wywiezionej na Ural w lutym 1940 r. z Horożanki, woj. tarnopolskie. Ich rodzina składała się z matki, ojczyma, jego trójki dzieci z pierwszego małżeństwa (15, 12 i 3 lata) oraz Janiny, która miała wówczas 12 lat.

Na wstępie w kilku zdaniach przedstawiona została sytuacja w miasteczku po wkroczeniu wojsk radzieckich, kiedy władzę w okolicy przejęli Ukraińcy. Potem opisany jest transport, który trwał 1,5 miesiąca, w bardzo trudnych warunkach – mróz, brud, głód. Wiele osób chorowało (w tym matka Janiny) i wiele umierało. Ciała były wyrzucane z wagonów na postojach, bez grzebania. Wywiezionych wysadzono w polu i zawieziono do miasteczka Bierezowsk 12 km od Swierdłowska (obecnie Jekaterynburg), gdzie zaprowadzono ich do łaźni, a potem na stołówkę. Następnie przewieziono ich do osady Pierwomajskij Posiołok, gdzie stały drewniane baraki, jednak za mało, by pomieścić ok. 2000 osób z transportu. Po trzy rodziny musiały gnieździć się w jednej małej izbie (ok. 16 m²). Spali na podłodze, nie dano im nawet koców. O jedzenie musieli starać się sami. Matka i ojczym pracowali w kopalni złota, za co dostawali niewielką zapłatę. Mogli za to kupić w sklepiku żywność, ale nikt nie interesował się, czy jest w nim towar. Często brakowało jedzenia. Traktowano ich jak przestępców. Całą dobę byli pod strażą. Żeby się wyżywić, zbierali na polu zeszłoroczne kłosy, choć było to nielegalne. Ponieważ ojciec nie wyrabiał normy, za karę całą rodzinę przeniesiono do najbrudniejszego baraku. Pierwszej nocy zostali pogryzieni do krwi przez robactwo (pchły, wszy, pluskwy). Następne noce na znak protestu spali na ziemi przed budynkiem. Dopiero po tygodniu pozwolono im wytynkować barak. Ponieważ Janina i matka bardzo się przy tym napracowały, matkę przeniesiono do pracy w przedszkolu jako stróża magazynu, a Janina mogła chodzić do rosyjskiej szkoły. Matka mogła korzystać ze stołówki, a Janinę wspomagały dzieci ze szkoły. To były najlepsze miesiące na Uralu. Po ok. 10 miesiącach ich sytuacja znowu się pogorszyła. Janina przestała chodzić do szkoły, bo nie podobało jej się, że nauczyciel mówił, że nie ma Boga, matce zaś spadł kamień na nogę i nie mogła pracować. Janina zaczęła pracować w kopalni torfu, pasła także krowy w rodzinie rosyjskiej, za co dostawała 10 l mleka dziennie. Sprzedawała je w Swierdłowsku i kupowała trochę jarzyn oraz coś do ubrania. Miała wtedy 15 lat i żywiła całą rodzinę, bo ojciec poszedł do wojska polskiego. Byli już wtedy wolni, ale początkowo nikt im o tym nie powiedział. Zauważyli pewne zmiany, np. nikt nie pilnował baraków, nie wymagano przepustek, ale o amnestii dowiedzieli się dopiero z gazet. Wiele rodzin polskich wyjechało wtedy do Taszkientu, gdzie formowała się Armia Andersa. Od lata 1941 r. dostawali paczki z polskich placówek, ale to się skończyło w 1943 r. i polskie rodziny znowu znalazły się w bardzo trudnych warunkach. Janina za dwa angielskie koce i dwa swetry kupiła 10 szklanek ziarna, które zmieliła, a następnie mąkę sprzedała, zaś z otrąb zrobiła placki. Potem kupiła następne ziarno i tak ratowali się przez kolejne miesiące 1943 i 1944 r. Żywili się także ziemniakami, które Janinie udało się wyhodować z łupin.

Ciągle starali się o wyjazd na południe, na Ukrainę. Udało im się to dopiero jesienią 1944 r. Przewieziono ich pociągiem i zostawiono w pustym stepie. Dopiero po kilku dniach zabrały ich stamtąd ciężarówki i zawiozły do sowchozu Hormostajewka, 50 km od Kachowki, obwód chersoński. Zamieszkali w opuszczonej chatce za wsią. Janina dostała pracę biurową, ale gdy zorientowała się, że przewodniczący chciał z niej zrobić swojego szpiega, poszła do pracy przy kombajnie. Zapisała się do Związku Patriotów Polskich i zaczęła pomagać polskim rodzinom, uczyła dzieci pisać, opowiadała im o Polsce. Zaczęła też organizować przestawienia. Dostała wówczas lżejszą pracę kierowniczki hodowli drobiu na farmie. Wojna się skoczyła, a oni nadal pozostawali w ZSRR. To wzbudzało niepokój i zniechęcenie wśród Polaków. Dopiero wiosną 1946 r. mogli wyjechać do Polski. W kraju dowiedzieli się, że część ich rodziny, która nie została wywieziona, została zamordowana przez Ukraińców.

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
Kędzierzyn-Koźle
Opis fizyczny: 
18 s. ; 30 cm.
Postać: 
luźne kartki
Technika zapisu: 
maszynopis
Język: 
Polski
Miejsce przechowywania: 
Dostępność: 
bez ograniczeń
Data powstania: 
1991
Stan zachowania: 
dobry, bez uszkodzeń
Sygnatura: 
AWII/1620
Tytuł kolekcji: 
Archiwum Wschodnie
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Osoba, której dotyczy treść: 
Główne tematy: 
wywózka, pobyt na Uralu, trudne warunki życia, ciężka praca, powrót do kraju
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1939 do 1946
Nośnik informacji: 
papier
Gatunek: 
pamiętnik/wspomnienia