Ukrycie
Relacja bez daty, prawdopodobnie powstała pod koniec 1945 roku. Obejmuje wydarzenia z okresu od 1939 do 1944 roku.
Tytuł nieuwzględniony w inwentarzu archiwalnym "Ukrycie".
Autorka zanotowała, że po wejściu wojsk niemieckich do Grodziska, jej rodzina (matka, dwie siostry, dziadek i babcia) postanowiła uciekać na wschód. Oddawszy część rzeczy pod opiekę polskiej sąsiadce i zabrawszy tylko te cenne, przekroczyli San. Dotarli do Przemyśla, gdzie przebywali rok, następnie przenieśli się do Brzeżan, gdzie także przebywali około roku.
Po rozpoczęciu się wojny niemiecko-radzieckiej z Brzeżan rodzina przeniosła się ponownie do Przemyśla. W Brzeżanach pozostała jedna z sióstr matki Autorki, pokłócona z rodziną. Kobieta złożyła donos na rodzinę i w Przemyślu odbyła się rewizja. W jej trakcie znaleziono większość ukrytych kosztowności, członków rodziny pobito. Autorka zanotowała, że policjanci przeszukujący mieszkanie wiedzieli gdzie i czego szukają, dlatego kobiety wierzyły, że rewizja odbyła się po donosie złożonym przez ciotkę z Brzeżan.
Później rodzina rozłączyła się. Autorka została ze starszą siostrą i babcią, młodsza siostra została przy matce. Następna część relacji stanowi opis prób ukrywania się Autorki wraz z babcią i siostrą na polach – kobiety uciekły tam z jakiegoś rodzaju kryjówki. Z tekstu wynika, że był to okres istnienia gett (matka z jedną z córek były w getcie w Przemyślu).
Kobiety często musiały uciekać przed łapankami, ludzie donosili na nie i informowali gdzie je widziano. Dodała, że nie wszyscy Polacy tak się zachowywali, niektórzy dawali ukrywającym się chleb, inni ziemniaki do upieczenia w ogniu, lub już upieczone i nadające się do zjedzenia.
Po pewnym czasie miejsce, w którym się ukrywały (snopki siana i dziura w ziemi pod gałęziami), zostało odkryte przez chłopa. Mężczyzna pobił kobiety i zabronił im się ruszać gdziekolwiek – prawdopodobnie planował pójść po kogoś, kto miał je aresztować lub zastrzelić. Autorka zapisała, że jej babka nie była w stanie uciekać. Namawiała siostrę do ucieczki, ale ta chciała zostać z babką. Autorka wyrwała im rzeczy, które jeszcze miały, i sama uciekła.
Spędziła następną noc przemykając się od domu do domu, między ludźmi, z którymi jej babka utrzymywała kontakty i którzy dawali im jedzenie. Wszyscy wiedzieli, że je złapano, dlatego bali się ją przenocować. Dopiero następnego dnia jedna z kobiet zgodziła się ukryć dziecko na strychu. Poszła też popytać co się stało i dowiedziała się, że mężczyzna nie wrócił, ale pobitą babkę i siostrę Autorki znalazły kobiety ze wsi. Jedna z nich, która wcześniej kupowała od nich stare ubrania, wydała je milicji, a funkcjonariusze je zastrzelili na miejscu. Chcieli także zabić jedną z kobiet ze wsi za pomoc Żydówkom.
Po kilku dniach Autorkę poproszono, by poszła do innej wsi – milicja i szmalcownicy szukali jej po okolicznych zabudowaniach wiedząc, że zbiegła. Kobieta ciągle zmieniała miejsca zamieszkania, co jakiś czas wracając do osób, które wcześniej jej pomogły. Najwięcej czasu spędziła u małżeństwa – Polaka i ochrzczonej Żydówki. Spała ukryta w chlewiku. Rodzina co jakiś czas odprowadzała Autorkę do kuzynostwa w innej wsi, żeby zmniejszyć szanse wpadki. Zawsze powtarzali, że gdyby coś się działo, ma do nich wracać.
Na cztery miesiące przed wyzwoleniem oddali ją "do zakładu" informując, że jest Polką, a jej ojciec jest na robotach. Tam Autorka doczekała wejścia Armii Czerwonej.
Relację kończy informacja, że jak tylko uda się jej przedostać do USA do ojca, odwdzięczy się swoim wybawcom.