Posag siedmiu panien (opowieść o Woli)
Praca nadesłana na konkurs tygodnika „Stolica” pt. „Warszawa moich wspomnień”. Relacja autorki rozpoczyna się stwierdzeniem: „Niepodobieństwem jest w tym krótkim studium ożywić całego bogactwa i różnorodności dzielnicy - może najciekawszej dzielnicy Warszawy - jaką była Wola sprzed 1939 r.”. Po takim wprowadzeniu następuje opis przedwojennej dzielnicy. Pisząca dokładnie przedstawia jej topografię, przyrównując ulicę Wolską do rzeki, a jej poboczne uliczki do dorzeczy. Autorka przywołuje lokalizację miejscowych sklepików, przedstawia trasy tramwajów. Szczególną uwagę przykłada do historii fabryki silników „Ursus”. Jak pisze: „Godło firmy stanowiło wyobrażenie sienkiewiczowskiego »Ursusa«: był to rysunek atletycznego mężczyzny, trzymającego w podniesionych ramionach silnik”. W dalszej części swojego wspomnienia kobieta opowiada o rozwoju fabryki. Przytacza historię, w której trzej właściciele zakładu, nie posiadając dodatkowego kapitału, zainwestowali w rozwój firmy posag swoich siedmiu córek. W związku z tym przez lata motory wyprodukowane w „Ursusie” zdobił znak „P7P”. Relacja autorki pomija opisy wojny, natomiast pojawia się w niej informacja o tym, że Wola w tym czasie poniekąd „umarła”, co ilustrują słowa: „śmierć ta pozostała tylko śmiercią ciała, a nie ducha”.