Pamiętnik Władysławy Knosałowej
Tekst Knosałowej to urywki wspomnień z różnych okresów jej życia. Najwięcej miejsca autorka poświęca pracy w szkolnictwie. Zaczyna od swojego dzieciństwa. Opowiada, że w młodości często przechodziła przez „zieloną granicę”, by przenosić paczki książek, gazet i ilustracji, mimo że ojciec ostrzegał ją przed niemieckimi strażnikami. Ten także dostarczał dzieciom wiele lektur, w tym między innymi „Pielgrzyma” czy „Gazetę Grudziądzką”. Uczył ich różnych wierszy. Matka Knosałowej kochała śpiewać. Autorka wspomina, jak w zimowe wieczory wszyscy siadali i słuchali polskich piosenek w jej wykonaniu. Jako dziecko wraz z rodzeństwem pasła zwierzęta. Gęsi i owce dzieci puszczały nieraz samopas, a w tym samym czasie bawiły się w szkołę. „Nauczycielem” był w niej Edek – brat autorki, starszy od niej o dwa lata.
W tekście zaraz po tym krótkim opisie dzieciństwa pojawiają się zapiski dotyczące konferencji nauczycielskiej w Bytomiu. Tematyka oświatowa pozostanie już dominująca do końca wspomnień. Autorka opowiada, że w kwietniu 1936 r. w czasie ferii wielkanocnych Związek Towarzystw Szkolnych zwołał polskich nauczycieli pracujących w Niemczech na walną konferencję. Obrady trwały trzy dni, w ich trakcie dyskutowano na temat nowych kierunków metodyki i osiągania wysokich wyników nauczania. Knosałowa nadmienia, że niektóre z wizytatorskich rad kierowanych do pedagogów były dość osobliwe. Chociażby wizytator szkół polskich z Berlina o nazwisku Brasse głównie zwracał uwagę na to, by nie łączyć życia zawodowego z prywatnym i nie nawiązywać bliskich stosunków z uczennicami. Wieczorami odbywały się wydarzenia kulturalne – recytacje wierszy oraz występ bytomskiego zespołu artystycznego pod kierownictwem Władysława Gębika (ówczesnego wykładowcy gimnazjum polskiego w Bytomiu).
Knosałowa po opisie konferencji przechodzi do charakterystyki warmińskiego życia towarzyskiego. Opisuje zebrania w Klubie Polskim na pierwszym piętrze olsztyńskiego hotelu Concordia. Do częstych rozrywek w Klubie należały: bilard, szachy, gry towarzyskie, gra na pianinie, pogawędki, tańce. Miejsce to było także źródłem różnych pomysłów na akcje antygermanizacyjne i swego rodzaju ośrodkiem mediacji (wielu ludzi godziło się tam po kłótniach). Knosałowa wspomina o zabawach ludowych, karnawałowych tańcach i inscenizacjach olsztyńskiego zespołu teatralnego oraz zespołu studentów z Królewca. Kolejne fragmenty wspomnień poświęcone są różnym formom walki o utrzymanie polskich szkół na Warmii. Pod koniec 1936 r. mają miejsce coraz silniejsze tarcia między stroną polską a niemiecką. Bardzo często wizytowano polskie szkoły, niektórym nauczycielom cofano pozwolenie na nauczanie w tych instytucjach. Zamknięto szkołę w Pluskach. Knosałowa pisze o działalności „schulratów” – śledzili oni poczynania poszczególnych nauczycieli, sprawdzali, czy ci nie łamią regulaminu, by móc im cofnąć prawa do wykonywania zawodu. Język niemiecki zaczął obowiązywać od klasy trzeciej wzwyż w wymiarze sześciu godzin tygodniowo. Zdaniem autorki szkoły polskie były biedniejsze od niemieckich, ale górowały nad tymi drugimi wysokim poziomem nauczania. Ówcześni polscy nauczyciele angażowali się w wiele pozaszkolnych inicjatyw: koła śpiewane, recytatorskie, instrumentalne, sportowe i harcerskie. W okresie jesienno-zimowym prowadzili świetlice, w których organizowano gry towarzyskie, robótki ręczne, konkursy dobrego czytania i na pieśni ludowe czy kościelne, naukę gry w szachy i warcaby. Polscy nauczyciele oprócz programu nauczania narzuconego przez Niemców starali się przemycać treści o polskich literaturze, geografii, historii, sztuce. Niemcy wysyłali do polskich szkół najsurowszych wizytatorów (Knosała jako szczególnie drobiazgowych wspomina Ślązaków, w tym niejakiego dra Pasternaka i jego poprzednika Strzysza). Autorka przedstawia sytuację, która miała miejsce w trakcie prowadzonej przez nią lekcji. Wizytator Pasternak nagle przerwał jej lekcję, by pokazać, jak powinno się prowadzić zajęcia. Zaczął pytać dzieci, co można spotkać w lesie. Mimo tego, że uczniowie chętnie i dużo odpowiadali, wizytator wciąż nie był zadowolony. Krzyknął, dlaczego nie pamiętają o „mechach”? Dzieci poprawiły go w tym momencie, że nie mówi się „mechy”, lecz „mchy”. Wizytator został upokorzony. Knosała ubolewa, że szkoły polskie cierpiały na brak książek. Niemcy zalecali korzystanie z przestarzałych śląskich podręczników, by dzieci polskie aktualną wiedzę czerpały tylko z tekstów niemieckich. Dopiero w latach 1935–1936 ministerstwo wydało kilka podręczników, ale jednocześnie z niektórych (np. podręcznika śpiewu) zakazało korzystać.
W 1937 r. nauczyciele tworzą teatr kukiełkowy, którego reżyserem był Franciszek Piotrowski. Dziesięcioosobowy teatrzyk był formą agitacji, prezentował spektakle patriotyczne. Jeździł po całej Warmii i Mazurach. Niektóre sztuki cieszyły się wybitnym powodzeniem, np. Bajowe bajeczki grano osiemnaście razy, a Kasię, co gąski pogubiła aż dziewiętnaście. Piotrowski po każdym teatrzyku wykonywał różne piosenki. Ludzie, wychodząc z przedstawień, często później podśpiewywali je sobie przez całą drogę. Niemcy w tym samym czasie stworzyli Puppenspiele – własny teatrzyk jako odpowiedź na polski, ale Polacy nie chcieli tam chodzić.
W swych wspomnieniach autorka dużo uwagi poświęca uczniom. Nadmienia, że Święto Dziecka było wielkim wydarzeniem na Warmii. Do Olsztyna zjeżdżały się wówczas dzieci z całej okolicy. Wszyscy dostawali wyżywienie i upominki. Uroczystość odbywała się do 1937 r. W 1938 r. Niemcy zakazali jej kontynuowania. Uczniowie w szkołach polskich to były głównie dzieci robotników rolnych i leśnych. Rodzice, którzy wysyłali podopiecznych do polskich szkół, nie otrzymywali od państwa niemieckiego żadnych zapomóg. Byli więc w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Dlatego też Wanda Pieniężna zorganizowała „szwalnię wieczorową”, by wraz z innymi kobietami szyć ubrania dla polskich uczniów. Od października chętne zwoziły swoje maszyny do szycia i siedziały od 18:00 do północy, szyjąc i wymieniając się nowinami. Materiałów, a czasem nawet gotowych ubrań dostarczał im nieraz Hirschfeld, nazywany „polskim żydem”. Darzył wielką sympatią wszystko, co polskie. Knosała opisuje urządzoną w 1939 r. czternastodniową nauczycielską wycieczkę po Polsce Północno-Wschodniej. Brało w niej udział aż sto pięćdziesiąt osób. Trasa wiodła przez Grodno, Wilno, Białowieżę, Lidę, Baranowice, Pińsk, Horodyszcze, Brześć i Warszawę. W tekście autorki nie ma wzmianek o wybuchu wojny. Pojawiają się w nim natomiast enigmatyczne notki świadczące o prześladowaniu polskich nauczycieli i działaczy na rzecz polskości (aresztowaniach Józefa i Otylii Grotów, Tadeusza Pecały oraz całego personelu gimnazjum polskiego w Kwidzynie).