[Pamiętnik pośpiesznie pisany przez Nelę Samotyhową]
Pamiętnik rozpoczyna się opisem atmosfery września 1939 w Warszawie: kopanie rowów, alarmy, schodzenie do schronów, naloty, szukanie bezpieczniejszych miejsc na przeżycie. Autorka relacjonuje „fakty domowe” oraz ogólne. Później, w czasie okupacji, zapisuje także krążące wśród warszawiaków plotki i pogłoski. Koncentruje się na przedstawieniu trudności i problemów życia codziennego podczas kampanii wrześniowej oraz po kapitulacji: brak żywności, elektryczności, wody, węgla zimą, drożyzna i niewystarczające dochody lub zupełny ich brak. Podaje drobne szczegóły ukazujące jak dotkliwe były wówczas warunki egzystencji – zimą jeden stopień Celsiusa w stołowym. Odnotowuje także zarządzenia okupanta: zdawanie aparatów radiowych (28 października 1939), zmiana nazw miast na niemieckie (3 listopada), zamknięcie szkół (15 listopada), wezwanie do młodzieży, aby zgłaszała się na roboty do Niemiec (maj 1914) i inne.
Ważnym i bardzo interesującym wątkiem dziennika jest próba ogarnięcia wojennej rzeczywistości, skutków kataklizmu („Zewsząd wieje zniszczeniem i klęską”). Wydaje się jednak, że diarystka ogłuszona straszliwością realności nie znajduje adekwatnych słów, aby oddać to, co widzi i czuje. Grozę rzeczywistości porównuje z prozą Żeromskiego. Tylko on mógł rzeczy tak okrutne w szczegółach umieścić w swoich utworach. 21 października pisze: „Ciężko chora Warszawa, poraniona na całym ciele”, a 2 listopada: „Chodząc dziś po Warszawie, odczuwałam ją jako wielkie cmentarzysko, jako miasto umarłych”.
Zapiski odzwierciedlają niepokój diarystki o najbliższych: Janka (Jana Miłkowskiego, brata) i Milę (Emilię Waryńską, z którą łączy ją wieloletnia przyjaźń). „Jestem pełna dręczącego niepokoju, żałości i żalu” pisze 1 maja 1940 roku, kiedy dowiaduje się o wywiezieniu Mili w głąb Rosji. Czasem zawierają refleksję o wpływie okupacji na ludzkie charaktery, oceniają kondycję społeczeństwa polskiego, a zwłaszcza inteligencji w okresie okupacji („Prowadzimy nędzarskie życie” pisze 1 lutego 1941 i „Inteligencja i wykształcenie są towarem właściwie zbytecznym”). Autorka odnotowuje z przykrością, jak Polacy – także polscy policjanci – traktują Żydów (napastliwość tłumu wobec Żyda w kolejce).
Na koniec próbuje oddać atmosferę powstania warszawskiego. Dla diarystki to przede wszystkim dźwięki: ostrzał, kanonada, przelatujące z gwizdem kule, naloty, wybuchy granatów, ogłuszająca strzelanina z dział. Uważa te dwa miesiące za niezrozumiały koszmar („Czasy Apokalipsy”). Pisze, że została z mężem wysiedlona do Piastowa. Przedstawia warunki życia w nowym miejscu.
Początkowo Samotyhowa robi notatki codziennie, z nielicznymi wyjątkami. Od 1940 pisze nieregularnie, czasem kilka razy w miesiącu lub rzadziej; tłumaczy się brakiem czasu. Od wybuchu powstania znów pisze regularnie co dwa lub trzy dni.