Nowa emigracja
Napisane z perspektywy czasu, na emigracji w Stanach Zjednoczonych (Richmond, stan Wirginia) wspomnienie autorki podpisanej godłem „Wolny ptak, orzeł” składa się z pięciu części. Cztery pierwsze, ułożone w porządku chronologicznym dotyczą jej życia od wczesnej młodości do wyjazdu do Stanów Zjednoczonych w 1981 r. Ostatnia część to listy otrzymywane z Polski, pisane przez rodziców męża autorki oraz jej przyjaciół w latach 1981–1982. Autorka nie stosuje w tekście podziałów chronologicznych. Prowadzi ciągłą narrację wspomnieniową, w której wydarzenia z życia osobistego przeplatają się z relacjami na temat wydarzeń politycznych oraz rozbudowanymi refleksjami na temat funkcjonowania gospodarki socjalistycznej, polityki ekipy Edwarda Gierka, następnie kryzysowych lat 1980–1981. Operuje poprawnym, bogatym językiem, używa specjalistycznych terminów z zakresu ekonomii i organizacji pracy. Zapiski prowadzi najpierw w pierwszej osobie liczby pojedynczej, potem – od momentu wyjazdu z Polski – w pierwszej osobie liczby mnogiej.
Autorka o imieniu Jolanta legitymowała się pochodzeniem robotniczym, po śmierci rodziców, którzy zginęli w eksplozji wojennego niewybuchu w 1949 r., wychowywana była przez babcię i dziadka. Mieszkała w Podkowie Leśnej pod Warszawą. Po uzyskaniu bardzo dobrego wyniku matury w 1967 r. dostała się na pedagogikę na Uniwersytecie Warszawskim. Studia były dla niej okresem dojrzewania intelektualnego i kształtowania krytycznego stosunku wobec porządku politycznego w Polsce. Z oburzeniem wspominała antysemickie czystki oraz interwencję wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w 1968 r. W trakcie studiów Jolanta wyszła za mąż i urodziła pierwszego syna, Macieja. W swojej pierwszej pracy w „ministerstwie” zajmowała się organizacją kursów dokształcających dla pracowników, którzy nie ukończyli szkoły podstawowej. Zatrudnienie autorki przypadło na okres tzw. reformy wogowskiej (nazwa od terminu Wielkie Organizacje Gospodarcze) realizowanej w latach 1973–1974. Jolanta poświęciła dużo miejsca kwestii WOG-ów w swoim wspomnieniu, w podrozdziale zatytułowanym Trochę o gospodarce (s. 11–15). Zaangażowanie w pracę stało się przyczyną konfliktów z mężem. Autorka pisała: „więcej czasu poświęcałam pracy niż domowi” (s. 9) i przyznawała, że nowo poznawana problematyka gospodarcza pochłaniała ją całkowicie.
Podczas pracy w ministerstwie Jolanta zaczęła dostrzegać niewydolność i patologie gospodarki socjalistycznej. Odkrycie to uznała za wyraźną cezurę w swojej biografii (cezurę ową autorka datowała na rok 1974). Zanotowała, że z biegiem czasu jej poglądy radykalizowały się. Rozumiała przez to narastający krytycyzm wobec ustroju gospodarczego PRL. Trudne warunki mieszkaniowe skłoniły Jolantę do przeprowadzki do niewielkiego miasteczka w województwie bydgoskim. Pracowała tam jako socjolożka w dużym zakładzie przemysłowym. Ukończyła podyplomowe studia na Uniwersytecie Warszawskim, ale wiedzę zdobywała przede wszystkim w praktyce: „Zawodu uczyłam się jednak w zakładzie, między robotnikami” (s. 16). Zajmowała się analizą zatrudnienia i problemem dużej fluktuacji kadr w przedsiębiorstwie. Krytycznie oceniała organizację pracy i braki w wyposażeniu; pisała o nieprawidłowościach w zarządzaniu zakładem i nadużyciach wobec pracowników, takich jak zmuszanie do pracy w nadgodzinach. Jej próby interwencji (przez publikacje w zakładowej prasie) spotykały się z oporem kierownictwa zakładu oraz przedstawicieli POP (Podstawowej Organizacji Partyjnej, najmniejszej komórki w strukturze PZPR). W rezultacie jesienią 1979 r. jej stanowisko pracy zostało uznane za niepotrzebne. W tym samym czasie autorka zaszła w drugą ciążę.
Z perspektywy czasu Jolanta analizowała narastanie kryzysu społeczno-gospodarczego. Zaskoczyła ją skala i charakter protestów w 1980 r.: „Wszyscy właściwie zdawali sobie sprawę, że musi się coś stać. Wiedziałam, że to może nastąpić każdego dnia lecz nie przeczuwałam, że w tak masowy, zorganizowany i mądry sposób” (s. 22). W nieudanych próbach ratowania sytuacji gospodarczej przez Edwarda Babiucha, powołanego na stanowisko premiera w miejsce Piotra Jaroszewicza w lutym 1980 r., widziała dowód na niewydolność gospodarki socjalistycznej. Przytoczyła także plotki na temat nadużyć i wykorzystywania pozycji przez wysokich funkcjonariuszy PZPR, między innymi luksusowego stylu życia Andrzeja Jaroszewicza i niezasłużonych awansów naukowych rodziny Edwarda Gierka. Relacjonując strajki i kolejne negocjacje z rządem latem i wczesną jesienią 1980 r., opierała się na wiadomościach przekazywanych głównie przez media oficjalne (prasę codzienną i telewizję). Działania podejmowane przez stronę rządową oceniała surowo, widząc w nich dowód na silny podział społeczeństwa i brak umiejętności negocjowania: „Rząd nie tylko nie chciał pertraktować, ale i nie umiał rozmawiać z ludźmi” (s. 26). Opis i analiza wydarzeń politycznych zajmuje dużą część zapisków Jolanty. Mniej miejsca poświęcała na relacjonowanie własnych doświadczeń i odczuć. Marginalnie wspominała o uciążliwościach życia codziennego w kryzysie: o wielogodzinnych kolejkach, w których stała z młodszym synem na ręku oraz o braku podstawowych produktów.
Jesienią 1981 r. autorka wraz z mężem podjęła decyzję o emigracji i złożyła wniosek o paszport. Skłoniły ją do tego zmęczenie trudnymi warunkami życia, rozczarowanie działaniami rządu oraz świadomość tego, że bez radykalnej zmiany politycznej niemożliwa była poprawa sytuacji gospodarczej kraju. Obawiała się także zwolnienia z pracy i zaostrzenia represji wobec członków „Solidarności”. Pierwszym etapem emigracji był pobyt rodziny w Wiedniu, najpierw w ośrodku dla uchodźców, potem w pełniącym podobne funkcje pensjonacie. Jolanta opisuje uciążliwości życia codziennego w oczekiwaniu na decyzję o dalszym kierunku emigracji: mieszkanie w przepełnionym pensjonacie, problemy z dostosowaniem się do miejscowej diety, kłopoty ze zdrowiem młodszego syna. Wskazuje na wpływ stresujących warunków egzystencjalnych na życie rodzinne: kłótnie z mężem, który ucieka w grę w brydża i nie angażuje się w życie rodzinne. Jednocześnie wraz z nim zaczyna uczyć się angielskiego, myśląc o wyjeździe do Stanów Zjednoczonych, RPA lub Australii. Trwa w stanie zawieszenia: z jednej strony jest zadowolona z wyjazdu, a z drugiej – ciągle śledzi informacji z kraju: „Wieczorami grupowo słuchamy wiadomości z kraju. Na korytarzu radio. Siedzimy na chodniku. Klniemy na ustrój, jest trochę przykładów z własnej przeszłości, wspominamy rodziny, prorokujemy co będzie” (s. 37). 13 grudnia 1981 r. do autorki dociera informacja o wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego. Utwierdza ją ona w przekonaniu o słuszności decyzji o emigracji. Po siedmiu miesiącach od wyjazdu z Polski, w marcu 1982 r., wraz z mężem i dziećmi wylatuje do USA, do Richmond. Mimo serdecznego przyjęcia ze strony tamtejszej Polonii małżonkowie decydują się na wyjazd do Chicago, kierując się potrzebą samodzielności i zmęczeniem warunkami życia (w Richmond mieli zamieszkać u polskiej rodziny). Przebywający w Chicago znajomy pomaga rodzinie autorki znaleźć pół domu do wynajęcia i miejsce w szkole katolickiej dla jej starszego syna. Wspomnienie kończy się stwierdzeniem: „W ten sposób zaczęliśmy w Ameryce znowu nasze nowe życie” (s. 39).