Notatki z wycieczek po zachodnim brzegu Afryki
Notatki z wycieczek po zachodnim brzegu Afryki to sporządzone w formie dziennika relacje z kilku podróży, które autorka odbyła w czasie swojego pobytu w Afryce. Przyjechała tam wraz z pierwszym mężem, Stefanem Szolc-Rogozińskim, który był znanym podróżnikiem i badaczem Kamerunu. Wspólnie prowadzili plantację kakao i zajmowali się badaniami nad plemieniem Bubi. Zapiski zaczynają się od chwili, gdy małżeństwo nieoczekiwanie staje przed możliwością wyjazdu do Kalabaru w Nigerii. Wyjazd poprzedziła wizyta u brata męża, który przebywał w areszcie. Między Heleną a jej szwagrem były jakieś niesnaski, które ta chciała puścić w niepamięć z powodu jego nieszczęścia.
Sam Kalabar nie zrobił na autorce dobrego wrażenia. W trakcie rejsu zachorowała, w dodatku ciągle padał deszcz, więc czas zamiast na zwiedzaniu mijał jej na obiadach i pisaniu listów do krewnych w kraju. Hajota określa miasto jako brudne, a drogi jako ohydne, również stroje tubylców nie są według niej godne uwagi. Na zakończenie tej relacji przytacza kilka słów kościelnej pieśni w języku efek. Ciekawy jest natomiast rozdział poświęcony planowanej wyprawie na Clarence Peak. Szczyt ten znajduje się na wyspie Bioko (wówczas Fernando Po) i dziś znany jest pod nazwą Pico Basile. Autorka pisze o przygotowaniach do wejścia na górę liczącą 11 tys. stóp (ponad 3 tys. m n.p.m.) wysokości oraz o rozpoczęciu wyprawy, w czasie której stłukła okulary („dla mnie iść bez binokli w góry to zapewne to samo co z zalanemi woskiem uszami na koncert”). Przytacza także wieści lokalne o wystąpieniach przeciwko hiszpańskiemu rządowi, o problemach z przewodnikami. Wspomina ciekawość, jaką biała kobieta wzbudzała w tubylcach. Prawdopodobnie ta próba wejścia na szczyt nie zakończyła się sukcesem. W zapiskach powraca motyw ulew i ciągłych nieprzewidzianych przeszkód. Z biografii autorki wiadomo jednak, że jest ona pierwszą znaną Polką, która weszła na Clarence Peak.
Ostatnie notatki dotyczą podróży powrotnej do Europy na pokładzie parowca Lazaeke. Autorka wspomina, że powrót był przez nią długo wyczekiwany, dlatego zdziwiły ją łzy w momencie pożegnania afrykańskiego lądu. Zgodnie z zapiskami Rogozińscy wyruszyli 5 lutego, w Kadyksie znaleźli się 24 lutego, gdzie rozpoczęli starania o możliwość zorganizowania odczytu. Prawdopodobnie dotyczył wrażeń z podróży i badań, które prowadzili w Afryce. Była to popularna forma dzielenia się wiedzą zdobytą w czasie dalekich podróży. 28 lutego autorka po raz pierwszy opowiadała publicznie o Afryce w Kadyksie, kolejne takie spotkanie Rogozińscy zorganizowali w Sewilli, następnie w Kordobie i Madrycie. Notatki kończą się wzmianką o sukcesie, jakim były dwa odczyty w Madrycie. Na ostatnich stronach zanotowane są słowa w języku kuruańskim.