Moje życie i praca na Warmii i Mazurach
Wanda Pieniężna spisuje swoje losy już po tragicznej śmierci męża Seweryna (został rozstrzelany w obozie w Hohenbruch koło Królewca w 1940 r.). Najpierw opowiada o trudnych początkach po wyjściu z więzienia. Wciąż śledziło ją gestapo. Po odzyskaniu wolności otrzymała mieszkanie w baraku znajdującym się niedaleko torów kolejowych przy ul. Lubelskiej w Olsztynie. Znalazła pracę i próbowała na nowo poukładać sobie życie. Cały czas jednak doskwierała jej samotność. Znajomi nie chcieli, by gestapo zauważyło, że się z nią widują. W związku z tym z nikim się nie spotykała. Miała na utrzymaniu trzy córki. Syn Konstanty przebywał w obozie w Wąbrzeźnie, skąd uciekł na Podhale. W 1942 r. Pieniężna otrzymała wiadomość o jego śmierci – jeszcze w więzieniu zaczął chorować, zmarł z powodu choroby w trakcie ucieczki. Autorka charakteryzuje też najmłodszą córkę Halinę jak bardzo mądrą i radosną dziewczynkę, która uwielbiała czytać książki.
Pieniężna podkreśla, że w latach 40. była tak odizolowana od świata, że nawet nie wiedziała o wybuchu powstania warszawskiego. Dowiedziała się przypadkiem. Pewnego dnia poszła z dziećmi do kina. Zamiast oczekiwanego filmu na ekranie Niemcy wyświetlili akt kapitulacji Polski po powstaniu i składanie broni przez Polaków. Bardzo to Pieniężną wstrząsnęło: „Do północy omawiałyśmy to zajście, ja płakałam nad losem tylu cierpiących ludzi, nad zniszczeniem Warszawy” (s. 3). Okazało się jednak, że po powstaniu Niemcy są coraz bardziej wystraszeni. Czuli, że wojenna sytuacja przekształca się na ich niekorzyść. W listopadzie 1944 r. rodzina Pieniężnych usłyszała huk armat ze strony Gołdapi. Autorka zauważyła, że ludzie z gestapo szybko pakują papiery. Uciekali na Zachód. Niebawem od strony Szczytna przybyły radzieckie wojska. Żołnierze zajęli ich mieszkanie, Pieniężne nie miały się gdzie podziać. Pieniężna wspomina strach przed tym, by Rosjanie nie wzięli ich za Niemców. Uciekła z dziećmi do Iławy. Mieszkała tam przez jakiś czas u wdowy po Jaroszyku – jednym z redaktorów „Gazety Olsztyńskiej”.
Po przejściu radzieckiego frontu Pieniężna wróciła z dziećmi do Olsztyna. Ona i jedna z jej córek otrzymały pracę w Urzędzie Ziemskim. Przydzielono im mieszkanie przy dawnej ul. 22 Stycznia. Od tego momentu zapiski koncentrują się już na społeczno-politycznej działalności Pieniężnej. Autorka relacjonuje, jak starała się zdobyć dla ludzi mieszkających na wsiach zaświadczenia o polskim rodowodzie. Brak dokumentu powodował, że radzieccy żołnierze mordowali lub eksmitowali ludzi. Pieniężna wykorzystywała swą wysoką pozycję społeczną i wielokrotnie wstawiała się za różnymi osobami w Urzędzie Bezpieczeństwa. Wpadła na pomysł utworzenia kuchni dla głodnych ludzi z okolicy. Ową kuchnię prowadziły Jadwiga Czerlicka i Pela Sierakowska. We wszelkiej działalności pomocowej bardzo wspierała ją również warszawianka Wiktoria Lisiewicz. Autorka pracowała nad tym, by w pobliskim Barczewie otwarto na nowo dom starców. Jej zabiegi zakończyły się sukcesem. Pieniężna odwiedzała szpitale, by pomagać chorym. Ostatecznie sama zachorowała na tyfus, zaraziła najmłodszą córkę Halinę. Dziewczynka umarła. Wówczas wielkim rozsądkiem i przytomnością umysłu wykazała się córka Ewa. Znalazła w piwnicy ziemniaki pozostawione przez Niemców. Zaczęła gotować obiady dla ludzi z miasta i domowników.
Matka dziewczynek była wciąż bardzo zajęta. Pracowała w Domu Książki, przewodniczyła Radzie Zakładowej, Kasie Pożyczkowej i Komisji Rozjemczej. W 1957 r. została posłanką. Pieniężna wspomina, że od czasu zakończenia wojny ludzie tłumnie udawali się do niej z prośbą o pomoc. Tekst kończy się wspomnieniem ostatniego dużego osiągnięcia autorki – uratowaniem niewinnego Antoniego Wrony od kary śmierci. Żandarm o tym samym nazwisku zabijał i maltretował Polaków w Pułtusku. Przeciwko Wronie zeznawało 48 świadków. Wanda wiedziała, że oskarżony nie mógł być żandarmem – wysyłał dzieci do szkoły polskiej, był członkiem Związku Polaków. Dodatkowo sam wrócił w rodzinne strony, co jej zdaniem udowadniało, że nie miał się czego wstydzić. Pieniężna interweniowała w tej sprawie nawet w Sądzie Najwyższym. Ostatecznie mężczyzna został uniewinniony i powrócił do rodziny. To była ostatnia sprawa poselska Pieniężnej. Od tamtej pory autorka nie była już w stanie pracować ze względu na poważne problemy ze wzrokiem. Po operacji wzrok jej przywrócono. Pieniężna zapowiedziała, że w związku z tym „znów rozpocznie się dalsza praca społeczna dla Warmii i Mazur” (s. 10). Autorka wplata w swój wywód informacje o nagrodach, które otrzymała za swe zasługi.