Moje dzienniki z PRL
Anna Baruś opisuje swoje losy od czasu II wojny światowej. Urodziła się w 1937 r. w Warszawie. Wraz z rodziną mieszkała na Mokotowie, początkowo na ul. Madalińskiego, potem na ul. Narbutta. Jej ojciec zginął w powstaniu warszawskim – został rozstrzelany wraz z innymi powstańcami. Matka została z trzema córkami (Anna w wieku szkolnym i dwie malutkie siostry). Po powstaniu znalazły się w Pruszkowie, a następnie w Wólce (woj. kieleckie). Matka z młodszymi siostrami zamieszkała w domu gospodyni Krupa, a Annę wzięła do siebie nauczycielka, pani Stępniak. Po wyzwoleniu wróciły do Warszawy, ale ich mieszkanie na Narbutta zajęło już wcześniej Biuro Odbudowy Stolicy. Zamieszkały więc w piwnicy, matka zorganizowała piecyk, pryczę, siennik. Warunki były trudne, w piwnicy pojawiały się szczury. Matka ciężko pracowała, starając się zapewnić dzieciom jedzenie. Była bieda, zwykle jadły kaszę lub ziemniaki. Z czasem siostry poszły do przedszkola, a Annę wzięła na wychowanie kobieta z południa Polski. Dzięki niej zdobyła wykształcenie pedagogiczne i zawód. Znalazła pracę i wyszła za mąż. Na stałe zamieszkała w Bielsku-Białej. Autorka podziwia odbudowaną Warszawę. Co roku spędza tam z rodziną wakacje. Zatrzymują się u siostry Anny, która mieszka na ul. Miłej i pracuje w szpitalu. Zawsze odwiedzają grób matki i miejsce, w którym zginął jej ojciec (nie wiadomo, gdzie został pochowany). Wracają wtedy trudne wspomnienia z dzieciństwa. Jednak odbudowana stolica daje im także wiele miłych przeżyć, zwiedzają miasto, chodzą na wystawy i koncerty. Jest dumna, że jej rodzinne miasto tak szybko powstało z gruzów, tym bardziej że jej matka brała czynny udział w jego odgruzowywaniu. W tekście Anna zamieszcza swoje wiersze: o poległych bohaterach i o Warszawie.