Kalendarz Agnieszki Osieckiej, 1956
Dwudziestoletnia Osiecka prowadzi swój pierwszy zachowany kalendarz podczas ostatniego roku studiów dziennikarskich na Uniwersytecie Warszawskim. Regularnie prowadzone wpisy dotyczą głównie spraw związanych z rodzącymi się zainteresowaniami teatralnymi, zajęciami szkolnymi i kontaktami towarzyskimi. Stałym motywem są komentarze związane z rozmowami, które poetka toczy z innymi ludźmi: „Ładnie Zbyszek Cybulski o sztampie i zawoderstwie (?)”; „Rozmowa z Bogdanem o partii” (k. 43). Pojawiają się również dłuższe wpisy: „Jedliśmy lody. Weszła stara kobieta z laską. Zapytała dziewczynek, ile kosztują najtańsze. – Złoty dwadzieścia. Podreptała w kółko i wyszła. Było gorąco. Uważam, że państwo nasze urządzone jest do dupy. Uważam, że po rewolucji wszyscy powinniśmy mieć co jeść, ubranie, buty i lody, jak jest gorąco” (k. 35). Warto zwrócić uwagę na wyrażany przez pisarkę stosunek do małżeństwa i częste zapisy dotyczące relacji z mężczyznami: „Nie wiedziałam, że we własnym mieście można zostać (?) wywiezionym na Księżyc. Boże, jak potwornie Ciebie nie ma” (k. 41). Co istotne, tematyka emocjonalna przejawia się tu na dwa sposoby: adresowany, wyrażany w drugiej osobie (zwykle lakoniczny w stylu), i wsobny, notowany w trzeciej osobie (bardziej rozbudowany, niezakładający adresata). Porównując ten zeszyt z dziennikami, które poetka prowadziła w tym samym czasie, trzeba zauważyć, że kalendarz pełni funkcję bardziej osobistą niż diariusz. Ten drugi można określić jako rodzaj ćwiczeń literackich.