Dziennik: 7.1914– 8.02.1920
Dziennik otwiera wiersz 46-letniej Ludwiki z lipca 1914 r., w którym podmiot liryczny prosi Boga o spokój duszy. Następnie pojawiają się rozważania Ludwiki z 1917 r. na temat dobra oraz przyjaźni: chociaż niepołączone ze sobą bezpośrednio, noszą pewne znamiona komplementarności. W swoim ogólnym tonie są bardzo pozytywne: autorka rozwija swoje wcześniejsze myśli na temat dobroci ludzi, tym razem nie stwierdzając jednak, że takowi dominują na świecie, lecz zaznaczając, że w gruncie rzeczy nie ma na świecie ludzi złych, każdy bowiem nosi w duszy odbicie Boga. Dużo bardziej zachowawcza jest jednak, jeśli idzie o przyjaźń: tutaj pisze już, że chociaż wie, że inni ludzie mają przyjaciół, to ona sama nie uważa, żeby prawdziwa przyjaźń między ludźmi była możliwa: „przyjacielem może być tylko Bóg” (k. 7v.). Optymistyczna wizja człowieka skłania Ludwikę do stwierdzenia, że wszystkie narody są dobre, realizują bowiem dobroć Bożą zamkniętą w duszach swoich przedstawicieli. Miłość do Boga i drugiego człowieka prowadzi więc naturalnie do patriotyzmu i umiłowania własnej ojczyzny, a w konsekwencji także do wolności. Ten ciąg myślowy doprowadza diarystkę do przekonania, że także narody afrykańskie mają prawo do własnej ojczyzny i wolności od narodów europejskich – tej jednak nie można nadać im od razu, lecz w przyszłości, po uprzednim wyedukowaniu społeczeństwa. Na kolejnych kartach Ludwika ubolewa m.in. nad tym, że Rusini z większym powodzeniem dążą do odzyskania niepodległości swego kraju niż Polacy: „Republ. Ukr. wielkim krokiem podąża do wolności – a my. Czyśmy mniej warci?” (k. 19r). Rozważania autorka od czasu do czasu przeplata własnymi wierszami, oddającymi jej niepokoje wewnętrzne. Pod koniec dziennika stwierdza, iż „naturalnym stanem człowieka jest twórczość” (k. 30r). W tym duchu, jak twierdzi, stara się pracować, ale ocenia swą pracę bardzo krytycznie.