Dziennik: 31.01– 4.05.1911
Dzienniki pisany od 31.01.1911 do 4.05.1911. Autorka nie podała numeru tomu.
Ten tom dziennika autorka spisywała w lutym w Dereszewiczach i Bryniowie, w marcu – w Warszawie, w kwietniu – znów w rodzinnych stronach. Pierwsze karty poświęcone są przede wszystkim opisowi pogrzebu teścia i stanu wewnętrznego autorki w tym czasie, choć oczywiście znajduje się tu także miejsce na opisy życia w pierwszych dniach po pogrzebie, kiedy w Dereszewiczach przebywa wielu gości z rodziny i nie tylko. Autorka wykorzystuje czas żałoby na oddalenie się od życia światowego i pracę nad sobą. Jak zwykle, nie przeszkadza jej to jednak zapisywać na przykład komplementów usłyszanych pod swoim adresem. Opisuje wiele snów po śmierci teścia. Często są to koszmary, ale zdarzają się jej i sny niemal miłosne. Kieniewiczowa rozmyśla w tym czasie dużo o życiu pośmiertnym. Twierdzi, że pomiędzy nią a „Ojcem” istnieje więź duchowa. Modli się za niego (i innych zmarłych), ale dostrzega także znaki jego pomocy z zaświatów. Polegają one na przykład na „zesłaniu” nowego ginekologa, który daje jej nadzieję na skuteczną kurację bezpłodności. Wymaga ona dużej dyscypliny i jest bolesna (kąpiele parowe, irygacje, masaże jajników).
W tym tomie Kieniewiczowa opisuje także swoje życie w Warszawie u mamy, relacje z siostrzenicą Helutą (na przykład wspólne wycieczki na na lodowisko) oraz próby nawrócenia wuja Adama [Jodko]. Spisuje także nauki prałata Załuskowskiego w czasie kolejnych rekolekcji.
Po powrocie do domu oddaje się marzeniom o zajściu w ciążę. Święta spędza w Dereszewiczach, gdzie rozpoczyna się kolejny sezon myśliwski. Nawiązuje znajomość z sąsiadem Pogorzelskim. Jest zdumiona jego erudycją i niezwykłymi kolejami losu. Wspomina o jego egzotycznych podróżach.
W dzienniku autorka wielokrotnie notuje swój zamiar zostania świętą oraz coraz większe niezadowolenie z charakteru swojego dziennika, który, jak na przykład pisze, powinien być „rachunkiem sumienia” a jest „fotografią głupiego”. „Opisuje swoją dobroczynność wobec chłopów, a także nabożeństwa i kazania, które dla nich przygotowuje. Pracuje nad polepszeniem relacji z Madzią. Przygotowuje jej syna do pierszej komunii. Bardzo często odnotowuje wybuchy gniewu na służącą Józefę, których oczywiście po czasie żałuje. Pod koniec tomu jest zawiedziona, że nadal nie zaszła w ciążę. Dowiaduje się o kolejnej ciąży Madzi i reaguje na tę wiadomość bardzo nerwowo.