Był to rok 1941
Autorka opowiada o losach rodziny w czasie II wojny światowej, czyli o wywózce na Syberię. Podaje szczegóły podróży i pobytu, a także informacje o losach męża w wojsku i losach rodziny po powrocie do Polski.
W lutym 1941 r., w wieku dwudziestu lat, autorka wyszła za mąż. Wkrótce jej rodzinę (Walerię z mężem, jej matkę i siostrę) wywieziono na Syberię. Po drodze transport był dwukrotnie bombardowany (po raz pierwszy w Białymstoku). Przez pierwsze dwa tygodnie była racjonowana tylko woda do picia. Dopiero po tym okresie jadący zaczęli otrzymywać niewielkie porcje zupy i chleba. W Omsku zaprowadzono ich do łaźni („bani”), w której mogli się umyć i gdzie zdezynfekowano ich ubrania. Potem zostali dowiezieni do rzeki Irtysz i podróżowali około 200 ok. drogą wodną do rejonu borszoreczyńskiego. Po kilku dniach postoju zawieziono ich furmankami do sowchozu Czubakuły. Warunki zakwaterowania były bardzo złe (brud, robactwo). Po pewnym czasie transport wysłano do pracy na stepie przy sianokosach. Aż do jesieni zesłańcy nocowali w szałasach z gałęzi. Do jedzenia dostawali cienką zupę i kromkę chleba. W tym czasie kilkakrotnie kontrolowało ich NKWD.
W 1942 r. Waleria urodziła syna (później urodziła jeszcze jednego, ale zmarł, mając dziewięć miesięcy). W 1943 r. jej męża wzięto do wojska, które formowało się w Sielcach nad Oką (1. Dywizja im. Kościuszki). Przeszedł szlak bojowy aż do Berlina, uczestnicząc w wyzwoleniu Warszawy. Pozostali członkowie rodziny pozostali na Syberii aż do 1946 r. Gdy wrócili do Polski, ich wieś była spalona. Zamieszkali w Zambrowie, ale po pewnym czasie wrócili na wieś. Autorka urodziła potem jeszcze dwóch synów. Mąż zmarł w 1968 r. Waleria przekazała gospodarstwo synowi i przeszła na rentę.