Badanie życia i ludzi
Pamiętnik massażystki, zatytułowany przez autorkę jako Badanie życia i ludzi, to mieszcząca się na około siedemdziesięciu stronach relacja, obejmująca zaledwie kilkanaście lat z życia autorki. Na końcu pamiętnika umieszczone zostały daty 1899, 1904, 1908, które być może oznaczają momenty zakończenia pisania poszczególnych części pamiętnika. Rok 1910 lub 1911 to data, kiedy autorka najprawdopodobniej przestała zapisywać wspomnienia. W trakcie pisania zachowana została chronologia wydarzeń.
Autorka we wspomnieniach nie przedstawia się z imienia ani nazwiska, nie czyni też tak w przypadku swojego męża, a osoby przewijające się przez karty pamiętnika zostały oznaczone przez nią inicjałami. Rozpoczyna swoją historię od własnej krótkiej charakterystyki, co czyni w dość specyficzny sposób: „[...] wychowana w dostatkach, wypieszczona przez męża, nieprzygotowana do pracy, ani walki z życiem” (s. 21). Dzięki temu zabiegowi wyjaśnia krótko, jak ciężko było jej pogodzić się z rolą zawodową, którą musiała przyjąć. Rodzinnemu domowi nie poświęca dużo miejsca, ale też nie osądza go surowo, mimo że zostały ukrócone jej ambicje naukowe i zawodowe. Początkowo sceptycznie, wręcz niechętnie nastawiona do małżeństwa, zaczyna po pewnym czasie odczuwać miłość do męża. Po siedmiu latach mąż ogłasza, że roztrwonił jej majątek, i opuszcza ją w ciąży z czwartym dzieckiem. Od tego momentu autorka musi samodzielnie prowadzić dom i wychowywać dzieci. Decyzja o podjęciu pracy nie jest dla niej łatwa, ale wydaje się oczywista.
Najobszerniejsza część pamiętnika poświęcona jest sylwetkom pacjentów zgłaszającym się na masaże. Opisy są dyskretne, tak by nie można było rozpoznać, kogo dana relacja dotyczy. Pozwalają te sylwetki odkryć, jak wyglądało życie obyczajowe kobiet i mężczyzn, głównie jednak kobiet, w Warszawie pod koniec XIX i na początku XX w. Z kart pamiętnika można wywnioskować, jak trudną pracą zajmowała się autorka i jak różnie była postrzegana. Nierzadko pacjentki traktowały ją jak spowiednika, zwierzając się z problemów lub podbojów, z kolei mężczyźni mylili masażystkę z prostytutką, przychodząc do niej po zupełnie inne usługi. Historie dotyczące pacjentów różnią się długością i szczegółowością. Sporadycznie autorka wspomina swoje dzieci, częściej męża, pisze o podróży do niego do Wiednia ok. 1904 r., kiedy rozważała samobójstwo. Przebywała u niego dwa miesiące, a przekonawszy się całkowicie o swoim wstręcie do miłości fizycznej, wróciła do Warszawy. Pod koniec pamiętnika pojawiają się przemyślenia związane z wymaganiami opinii publicznej wobec kobiet, samotnych matek, wychowujących niekiedy nieślubne dzieci. Autorka zaznacza, jak ciężko muszą pracować takie kobiety, ponosząc dodatkowo ciężar bycia poza społeczeństwem, podczas gdy mężczyzna, ojciec dziecka, nie musi właściwie nic. Ma ona świadomość klasową, która z czasem zmienia się u niej w postrzeganie człowieka nie poprzez pryzmat nazwiska, które nosi, czy rodziny, z której pochodzi.