Boże Narodzenie w Londynie, 1966
Halina Martin opisuje święta Bożego Narodzenia w Londynie. Swój tekst rozpoczyna opisem miasto w przedświąteczny, deszczowy dzień – w każdym miejscu, które odwiedziła widziała tłumy ludzi z pakunkami, na ulicach tworzyły się korki. Następnie przedstawia domową krzątaninę, wspomina pisanie licznych kartek z życzeniami, które wysyłała do wszystkich znajomych, stojąc w długiej kolejce na poczcie. Częścią przygotowań było sprzątanie domu, wykonywanie dekoracji świątecznych, szykowanie prezentów i paczek, strojenie choinki. U Martinów zamiast indyka przygotowywano bażanty. W wigilijny wieczór zebrani łamali się opłatkiem z Polski i śpiewali kolędy. W tamtą Wigilię nie było Kai z rodziną, natomiast Barbara z mężem i dzieckiem pojechali na świąteczny obiad do teściów. Po przyjęciu Halina wybrała się z Peterem na przejażdżkę po Londynie – odwiedzili Katedrę św. Pawła, Westminster, White Hall, spacerowali nad Tamizą, byli na Trafalgar Square. Drugi dzień świąt Halina spędziła sama z mężem „w całkowitym błogostanie”. Wybrali się na spacer w słońcu. Następnego dnia odwiedzili ich znajomi, wspólnie grali w brydża. W ostatnich dniach roku Wiktor miał zaplanowane spotkanie na temat Libii, gdzie robił interesy. Po Nowym Roku Martin planował pojechać do Holandii również w sprawach libijskich. Wspólnie zastanawiali się jak spędzić Sylwestra. Tego dnia miał ich odwiedzić Peter z ukochaną.