Salut
Autorka opowiada o Warszawie, jaką pamięta ze stycznia 1945 r. – określa ją „ bezkreśnie makabrycznym oceanem gruzów”, w którym nie potrafi odnaleźć znanych sobie dawnych ulic i domów. Opisuje wędrówkę z dopiero co poznanym mężczyzną po Śródmieściu. Jest mroźna i śnieżna zima, na śniegu natrafiają na ślady dużych męskich butów, idąc ich tropem dochodzą do ul. Freta na Rynku Starego Miasta. Tutaj, obok zniszczonego budynku zauważają żołnierza. Autorka wraz ze swoim towarzyszem rozpoczynają z nim dialog, wojskowy opowiada o ofiarach powstania warszawskiego, a następnie salutuje przed zniszczonym budynkiem. Po chwili wszyscy udają się w stronę Wisły, gdzie niepostrzeżenie tracą zołnierza z oczu. Znacznie później autorka dowiaduje się, że w owym domu, przed którym salutował żołnierz, była kwatera sztabu Armii Ludowej w czasie powstania. Żołnierza nigdy nie odnalazła, ale pamięć o tym spotkaniu zadecydowała o zamieszkaniu „w umarłym mieście, które ożyło”.