Saga rodzinna
W dokumencie autorka opisuje losy rodziny swojego wuja, Alojzego Raksimowicza, mieszkającego przed II wojną światową na Wileńszczyźnie (k. Komaj). Wuj kobiety pełnił wówczas funkcję plenipotenta generała Eugeniusza Kątkowskiego. Alojzy i jego żona Agrypina mieli folwark wykupiony z części majątku Serenczany. Jak wspomina autorka, sąsiedztwo staroobrzędowców było im nieprzychylne; w październiku 1939 r. spaliło im stodołę wraz z plonami. W dalszej części dokumentu pisząca wspomina, że jej wuj został aresztowany w 1940 r. i osadzony w więzieniu w Starej Wilejce jako więzień polityczny. Jego żona została w domu z dwójką małych dzieci (pięcioletni Olek i trzyletni Sławek). W 1941 r., gdy Agrypina udała się do Wilejki, żeby odwiedzić męża, pod jej nieobecność NKWD zabrało z domu Raksimowiczów dzieci i babcię, Helenę Kimbarową (matkę Agrypiny). Kobieta przez dłuższy czas nic nie wiedziała o ich losie. Zostali oni wywiezieni do Barnaułu, w azjatyckiej części Rosji. Autorka opisuje ich życie tamtejsze życie (trudne warunki, walkę z głodem, zdobywanie pożywienia). Po wojnie matka Agrypiny przyjechała z wnukami do Kętrzyna, gdzie zatrzymała się u rodziny. Jak wspomina pisząca, starszego chłopca wówczas zabrał stryj, a młodszy został z babcią. Alojzego wraz z innymi osadzonymi wypędzono na Wschód, jednak przetrwał on trudy pieszej wędrówki. Znalazł się w Azji Środkowej, gdzie zgłosił się do armii gen. Andresa. Walczył na Bliskim Wschodzie, w Egipcie i pod Monte Casino. Nie wiedział wtedy niczego o losach swojej rodziny. Po wojnie bał się wracać do kraju, dlatego też wyjechał do siostry w Argentynie, a następnie do USA. Z kolei jego żona przetrwała wojnę na Wileńszczyźnie. W kwietniu 1945 r. została aresztowana przez władze radzieckie jako żona byłego więźnia politycznego pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Niemców. Odsadzono ją w Starej Wilejce i po długim śledztwie skazano na dziesięć lat ciężkich prac. Została wywieziona do Workuty, do nowopowstałej kopalni węgla kamiennego, odbywając tam cały wyrok. Jak pisze autorka, Agrypina raz w roku mogła napisać do rodziny. W 1956 r. przyjechała do Kętrzyna, gdzie znalazła pracę jako pomoc kuchenna w szpitalu. Jej starszy syn skończył politechnikę w Gdańsku, a młodszy Szkołę Główną Planowania i Statystyki (dziś: Szkołę Główną Handlową) w Warszawie. Alojzy wrócił z USA, gdy jego synowie byli już po studiach; zmarł na krótko przed swoją żoną. Oboje zostali pochowani na cmentarzu w Kętrzynie.