Z moich wspomnień o pracy w Bibliotece Narodowej do roku 1957
Pracę w Biurze Katalogowym Biblioteki Narodowej (Dział Druków Nowszych) autorka rozpoczęła 1 stycznia 1947 r. (w gmachu ówczesnej SGPiS), później została przeniesiona do Działu Informacji. Podczas wojny, w latach 1942–1944, pracowała w tzw. Staatsbibliothek Lublin, a przez sześć miesięcy w 1946 r. – w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie. Środowisko pracowników Biblioteki Narodowej było sfeminizowane. „Niektóre koleżanki żartobliwie twierdziły, że mężczyźni w bibliotekach to raczej osoby o cechach patologicznych” (k. 3). Wśród kobiet zatrudnionych w Bibliotece Narodowej, z którymi zetknęła się Halina Chamerska, były Zofia Stefanowska, Hanna Celińska z Borkiewiczów (więziona w okresie stalinowskim), Zofia Rogozińska, Wanda Melwska, Helena Drege, wilnianka („Sylwetkę jej – szczupłej, wysokiej Pani z nieodłącznym plecakiem – znali wówczas wszyscy w Bibliotece. Chodziły słuchy, że należała do masonerii” – k. 5).
W pierwszych latach – jak wspomina autorka – Biblioteka Narodowa była swego rodzaju azylem dla powojennych „rozbitków”, nieposiadających wyuczonego zawodu. Do 1949 r. w Bibliotece nie pracowało wiele osób, co pozwalało na nawiązywanie przyjacielskich relacji między pracownikami. Jeszcze do połowy lat pięćdziesiątych Biblioteka Narodowa borykała się z brakiem miejsca do przechowywania zbiorów (częściowo udało się je ulokować w odzyskanym wówczas gmachu Biblioteki Ordynacki Krasińskich na warszawskim Okólniku, a częściowo w Bibliotece Publicznej na Koszykowej). W czytelni przechowywano liczne odzyskane zbiory, m.in. zbiór masoński zlikwidowanej w 1938 r. loży B’nei Brith („Dla mnie ta sala była rajem” – k. 13). Autorka wspomina o procesie kompletowania księgozbioru i pozyskiwanych księgozbiorach prywatnych, cymeliach itp., ich katalogowaniu. Pracując w Bibliotece Narodowej, Halina Chamerska jednocześnie studiowała (uczęszczała m.in. na seminaria prof. Manteuffla). W ramach obowiązków prowadziła również kursy katalogowania dla studentek i studentów pracujących „na godziny”.
Oprócz pracowników etatowych i studentów, o których pisze, w Bibliotece Narodowej, zwłaszcza za dyrektury Władysława Bieńkowskiego pracowały osoby „źle widziane ze względów politycznych a nawet represjonowane” (k. 39). Wśród tychże osób, także ze środowisk arystokratycznych i ziemiańskich, byli m.in. pułkownik Ludwik Głowacki, Magdalena Rozwadowska, repatriantka z Syberii. Oprócz pracowników osobne uwagi poświęca autorka sylwetkom „klientów” – czytelników. Wspomina m.in. pana Szfanagla, który wybierał interesujące go książki, przeglądając kolejne litery alfabetu; Zuzannę Rabską, córkę Aleksandra Kraushara; Marię Dąbrowską („urządziła w Bibliotece kiedyś przykrą scenę, gdy jeden z tomów Pepysa gdzieś się zapodział” – k. 48).
W 1950 r. Halina Chamerska przeszła do Instytutu Bibliograficznego, a w 1951 r. – do Działu Informacji (pod kierownictwem Marii Manteufflowej), gdzie udzielała informacji bibliograficznych czytelnikom prowadzącym badania naukowe albo instytucjom zlecającym.