Wspomnienia z pierwszych dni września 1939 r. urzędniczki Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP, cz. 1
Krzyżanowska, urzędniczka w wydziale prasowym Ministerstwa Spraw Zagranicznych (naczelnikiem był wówczas Wiktor Skiwski), opisała początek wojny z perspektywy ówczesnej elity, z którą się stykała, m.in.: zagranicznych dyplomatów, wysokich urzędników państwowych i przedstawicieli świata kultury. Autorka była wtedy młodą, pełną nadziei i wiary w ideały dziewczyną. Przed wojną cieszyła się pracą, udanym życiem koleżeńskim; mieszkała przy Krakowskim Przedmieściu (w tym samym domu mieszkała matka sekretarza ówczesnego wiceministra spraw zagranicznych, Jana Szembeka, Ptaszyńska) z matką i ukochanymi jamniczkami – Kumcią i Zulą. Ten świat skończył się dla Krzyżanowskiej wraz z wybuchem wojny, a kolejne dni utwierdzały ją w przekonaniu, że dotychczasowe wspaniałe życie stało się przeszłością. Autorka opisała m.in.: pierwsze naloty na Warszawę, nastroje panujące wśród personelu dyplomatycznego, ewakuację personelu MSZ do Krzemieńca (wyjechała razem z matka i psami), żydowską rodzinę Golendrów, u których zamieszkała po przybyciu do miasteczka. W Krzemieńcu ewakuowani próbowali żyć dawnym rytmem – zorganizowano pracę ministerstwa, trwało życie towarzyskie. Definitywny kres złudzeń nadszedł wraz z bombardowaniem 13 września i ostatnią odprawą w MSZ. Autorka została w Krzemieńcu (ewakuowano jedynie najpotrzebniejszy personel), z rozpaczą obserwując ewakuację większości swoich znajomych i przyjaciół.