Wspomnienia Janiny Rutkowskiej
Janina Rutkowska opisuje swoje losy. Dzieciństwo spędziła we wsi Buraki (obecnie woj. podlaskie), gdzie jej rodzice mieli duże gospodarstwo. Była to spokojna miejscowość składająca się z czterech równych sobie gospodarstw rodzin rdzennie polskiego pochodzenia (Poniatowskich, Tondryków, Dubowskich i ich – Krasowskich). Janina miała dwie starsze siostry: Lidię (ur. 1933 r.) i Janinę (ur. 1935 r.). Mieszkała z nimi także siostra ojca, Olimpia Krasowska. Autorka opisuje poszczególnych członków rodziny. W czasie wojny rodzina nie ucierpiała wiele, ojciec był poza powołaniem do wojska (ur. 1890 r.). Ich dom był schronieniem dla wszystkich potrzebujących pomocy (Żydów, partyzantów, AK-owców, bezdomnych). Po wojnie byli szykanowani jako kułacy, nałożono na nich podatek. Ojciec ukrywał się przez dwa lata, w 1949 r. dopadli go i skazali za kułactwo na dziesięć lat. Matka próbowała ratować gospodarstwo, ale i ją zaczęto ścigać podatkami. Podobnie jak ojciec musiała się ukrywać (dziewczęta zostały same w domu). Jednak i ona została aresztowana, po czym skazana na dekadę za kułactwo. Bydło zabrano, budynki gospodarcze rozebrano i wywieziono. Siostry musiały sobie radzić same. Najstarsza z nich jeździła na handel do Leningradu (obecnie Sankt-Petersburg), młodsze chodziły do szkoły. W 1952 r. Lidia wyszła za mąż, a młodsze NKWD wywiozło do Kazachstanu. Autorka opisuje trwający trzy tygodnie transport, a następnie pobyt w Kazachstanie (głód, niedożywienie, choroby, ciężka praca). Obie z siostrą musiały pracować w kołchozie na plantacji bawełny, a mieszkały u kazachskiej rodziny. Po śmierci Stalina, w maju 1953 r., przybyła do nich matka, a zaraz po niej ojciec. Był bardzo wychudzony. Wreszcie rodzina była razem. Kupili świniaka, potem krowę i kury. Dziewczęta rzuciły pracę na plantacji bawełny i poszły na budowę domu kultury. Odsiedziały za to kilka dni w areszcie. Matka także zdobyła kwalifikacje murarza i malarza. Ojciec pilnował majątku kołchozowego. Tęsknili za rodzinnymi stronami. Spotykali się z innymi Polakami, starali się kultywować polskie tradycje. I tak przetrwali do 1956 r., kiedy wrócili do Polski, ale już nie do Buraków. Na koniec autorka pisze o swojej rodzinie – ma trójkę dzieci.