publikacje

Wróć do listy

Współpraca z Polskim Czerwonym Krzyżem w Lublinie 1942–44

Ewa Kołaczkowska wyznaje, że chce dać świadectwo czasów, które przeżyła, dlatego postanowiła spisać swoje wspomnienia po trzydziestu latach od tych wydarzeń. Tekst ma charakter wspomnieniowy i dotyczy działalności autorki w placówce Polskiego Czerwonego Krzyża w Lublinie. Kołaczkowska podjęła współpracę z oddziałem lubelskim PCK pod koniec maja 1942 r. Do jej zadań należało zaopatrywanie jeńców polskich w paczki żywnościowe. Kołaczkowska wspomina, że podczas pracy prowadziła zeszyt, w którym wynotowywała imiona i nazwiska więźniów, numery i liczbę paczek oraz darczyńców. Jak nadmienia, zniszczyła te zapiski podczas powojennych przeprowadzek. W dokumencie znajdują się dokładne wyliczenia wagowe produktów, które wysyłał PCK. Na kartach tekstu znajduje się kilka tabel z wyliczeniem żywności na kolejne lata. Analiza produktów, które trafiały do obozów, daje ilościowy i jakościowy obraz diety więźniów. Autorka wyraźnie zaznacza, że więźniowie dostawali zbyt mało produktów zawierających tłuszcz, co wiązało się w ogromnymi brakami tego typu żywności w ogóle. Oprócz paczek dla jeńców, Kołaczkowska przesyłała jedzenie także wysiedlonej z Zamojszczyzny i Biłgoraja ludności wiejskiej, którą wywieziono do obozów pracy w głąb Rzeszy. Autorka wspomina, że razem z możliwością wysyłania paczek pojawiły się także nowe sposoby wytwarzania opakowań, które wkrótce rozwinęły się w pokaźną gałąź przemysłu. Ważną umiejętnością było odpowiednie wysuszenie pokarmu, aby dało się transportować go bez groźby zepsucia się. Pod koniec zimy autorka wysyłała więźniom także nasiona i sadzonki roślin, które mogli uprawiać w obozowych ogródkach, a także ciepłą odzież – wełniane skarpety i rękawiczki.

Autorka w rozbudowanej dygresji zwraca uwagę na to, że pewne przedmioty, które wcześniej nie miały dla niej żadnego znaczenia, zaczynały pod wpływem pracy nabierać cech osobniczych. Narzędzia – jak pisze – stawały się przedłużeniem jej własnego ciała. Takie same odczucia zaczęły wywoływać w niej pomieszczenia, w których spędzała najwięcej czasu podczas pracy. Stała się wrażliwsza na niuanse przestrzeni spiżarni i kuchni. Wyostrzenie zmysłów i większa czułość na bodźce są oddane w bogatym opisie domu i przedmiotów, np. wypiekanego przez nią chleba.

Powrót do opisu działalności w PCK rozpoczyna przyjazd Zofii Orłowskiej, szefowej lubelskiego oddziału i jak zaznacza Kołaczkowska, wielkiej społecznicy i osobistej przyjaciółki autorki. Kołaczkowska porównuje Zofię Orłowską do bohaterek powieści Elizy Orzeszkowej, której twórczością zajmowała się w tamtym okresie. Podobnie jak Eliza Orzeszkowa, Orłowska zajmowała się także zbieraniem kwiatów i ziół, które następnie suszyła i z którego wykonywała różne ozdoby. Ten motyw  autorka umieściła w niepublikowanej powieści dla dzieci osadzonej w realiach folkloru lubelskiego. Obie kobiety podczas pakowania paczek prowadziły długie rozmowy dotyczące przyszłości Polaków po wojnie.

Od końca 1943 r. coraz więcej paczek starano się wysyłać do wysiedlonych chłopów z okolic Lublina, których wysłano na przymusowe roboty. W dalszej części relacji autorka przytacza listy od osób wspomaganych przez PCK, w których podkreślały one nie tylko wdzięczność za produkty żywnościowe, lecz także dziękowały za zainteresowanie i serdeczność wyrażaną w korespondencji. Wywiezieni chłopi często wątpili, czy ktokolwiek o nich pamięta, więc kartki świąteczne od Kołaczkowskiej stanowiły dla nich istotną podporę psychiczną. Chłopi starali się odwdzięczyć za paczki, przysyłając drobne kwoty, którymi płacono im za pracę. Autorka przytacza wiele bardzo ciekawych przykładów poezji ludowej, którą odnalazła w listach uwięzionych i która miała stanowić serdeczne podziękowanie za jej pracę.

Osobną, ciekawą korespondencję z chorym psychicznie żołnierzem więzionym w stalagu prowadziła malarka przebywająca w Strzyżewicach, Zofia Rudzka. Jak podkreśla autorka, list, jako utwór literacki przeznaczony dla jednego czytelnika, były dla niej istotną częścią jej wojennego życia i po latach są dla niej najmocniejszym świadectwem ludzkich uczuć i losów.

Do obowiązków w pracy Kołaczkowskiej należało także kwestowanie, z którym – jak przyznaje – nie najlepiej sobie radziła, ponieważ źle czuła się, prosząc o datki. Aby móc kwestować autorka przełamała się i zabierała ze sobą listy żołnierzy, które miały pomóc jej w nakłonieniu darczyńców do wsparcia PCK.

Po Anschlussie zjawił się w Lublinie podejrzany osobnik z Wiednia, który pomimo dotacji na paczki wydawał się autorce dziwny i którego wyraźnie się obawiała. Człowiek ten okazał się niemieckim szpiegiem. Kolejnym dramatycznym wydarzeniem było zamordowanie jednego z darczyńców PCK, ziemianina, pana Jankowskiego, przez jedną z formacji Polskiej Partii Robotniczej. Jankowski został zatłuczony na śmierć krzesłem na oczach jego żony. Jak podkreśla autorka, bandyckie napady na dwory zaczęły nasilać się od 1942 roku i pod pozorami politycznymi najczęściej miały charakter rabunkowy. Całość relacji kończy refleksja nad charakterem pamięci, która układa się czasem w konkretne kadry, jak w filmie czy na fotografii, i takimi pozostaje w umyśle nawet po latach.

Autor/Autorka: 
Miejsce powstania: 
Warszawa, Mszana Dolna
Opis fizyczny: 
43 k. ; 30 cm.
Postać: 
luźne kartki
Technika zapisu: 
maszynopis
Język: 
Polski
Dostępność: 
zasób dostępny w oryginale do celów badawczych
Data powstania: 
Od 1973 do 1974
Stan zachowania: 
dobry
Sygnatura: 
Rps.akc. 11634
Uwagi: 
Karty zapisane jednostronnie.
Słowo kluczowe 1: 
Słowo kluczowe 2: 
Słowo kluczowe 3: 
Główne tematy: 
pomoc charytatywna, wyżywienie więźniów, obozy pracy, listy od więźniów
Nazwa geograficzna - słowo kluczowe: 
Zakres chronologiczny: 
Od 1942 do 1945
Nośnik informacji: 
papier
Gatunek: 
pamiętnik/wspomnienia