Trzy miesiące wygnania
Wspomnienia Stefanii Bądkowskiej dotyczą okresu po powstaniu warszawskim, kiedy ludność Warszawy po 6 października 1944 r. musiała opuścić Śródmieście lub została stamtąd usunięta przez Niemców.
Tekst rozpoczyna się od opisu dnia kapitulacji Śródmieścia. Powstańcy oraz mieszkańcy zostali, według relacji autorki, wzięci do niewoli i wywiezieni na roboty. Bądkowska opisuje swoją wyczerpującą podróż pociągiem w głąb Rzeszy. Pierwszym postojem w Niemczech był „targ” przymusowych robotników i robotnic, na którym niemieccy rolnicy mogli wybrać darmową siłę roboczą. Autorka nie została zakwalifikowana do pracy ze względu na brak zdolności do wydojenia krowy, co żartobliwie zaznaczyła we wspomnieniach. Wraz z innymi kobietami trafiła do obozu przejściowego w Spellen, a stamtąd do gospodarstwa prowadzonego przez Niemca i jego żonę Holenderkę. Opisuje dom i warunki życia niemieckiego rolnika, a także podkreśla jego dobry charakter i antyhitlerowską postawę. Wspomina także o fatalistycznym nastawieniu Niemców co do dalszego przebiegu wojny. Następnym etapem w wędrówce Bądkowskiej był pobyt na kurzej fermie, na której, oprócz robotnic z Polski, przebywały dziewczyny ze Związku Radzieckiego. Wspomina ich kolorowe stroje, które same sobie uszyły. Wydawały się niezwykłym zjawiskiem wśród wojennej szarzyzny, która była codziennym doznaniem estetycznym autorki podczas wojny i okupacji. Kolejnym symbolicznym i niemal artystycznym doznaniem było dla niej wspólne śpiewanie przy obieraniu kartofli w opuszczonym budynku starej cegielni. Opisuje ukraińskie chłopki, młode Rosjanki i Francuzów, którzy wraz warszawiankami śpiewali pieśni podczas pracy. Bądkowska określa wspólny śpiew jako scenę wartą sfilmowania lub zainscenizowania w teatrze. Przytacza teksty piosenek układanych przez robotników w języku niemieckim i francuskim.
W końcu grudnia 1944 r. rozpoczęły się pierwsze zwolnienia wywiezionych warszawiaków i warszawianek. Autorka wraca pociągiem na teren Polski. Jej pierwszym przystankiem były Katowice, stamtąd dostała się do Generalnej Guberni, dzięki pomocy wielu życzliwych osób. Potem dotarła do rodziny w Krakowie. Tekst kończy się obszernym wyjaśnieniem, dlaczego w jej wspomnieniach nie ma opisów cierpienia czy nienawiści do Niemców. Bądkowska jest przekonana, że w każdym człowieku znajduje się dobro, a tylko okropne okoliczności wyzwalają w ludziach zło. Ona sama, nawet w najgorszych momentach swego życia, doświadczała zwykłej ludzkiej życzliwości, dlatego jej retrospekcja staje się również apelem o wybaczenie i rozwagę, która – jak sądzi autorka – może uchronić społeczeństwo przed powtórką z historii.