Relacja Tauby Zyslowitz
Relacja bez daty, prawdopodobnie powstała w 1945 lub 1946 roku, dotyczy wydarzeń z okresu od 1939 do 1945 roku.
Tekst otwierają informacje o przeprowadzce Autorki, we wrześniu 1939 roku, do rodziców mieszkających w Wieliczce. Zanotowała, że zaraz po wejściu do miasta wojsk niemieckich zaczęły się prześladowania ludności żydowskiej. Doszło do masowych egzekucji, przeprowadzano łapanki na ulicach. Kobieta zapisała, że nie utworzono getta w Wieliczce uważając miasto za zbyt małe.
Wraz z bratem kobieta wróciła do Krakowa, zamieszkała u ciotki. Po pewnym czasie wróciła do Wieliczki, uznała jednak na miejscu, że sytuacja pogorszyła się do tego stopnia, że nie było sensu zostawać w mieście.
Wróciła do Krakowa i zgłosiła się do pracy w Biurze Budowy Dróg Hochtief – została pomocnicą w kuchni, jej brat pracował na budowie. Dodała, że po utworzeniu getta do pracy musieli codziennie chodzić po 15km w jedną stronę.
20 grudnia 1942 roku do ich mieszkania wpadli Niemcy i wywieźli w nieznanym kierunku dziesięciu młodych mężczyzn. Kobiety zamknęli w mieszkaniu obok i trzymali trzy dni pod kluczem. Kiedy je wypuścili okazało się, że mieszkanie zostało kompletnie okradzione. W tym samym czasie pracownicy Hochtief zostali skoszarowani w Płaszowie w Julagu (Julag – Juden Lager), Autorkę przesiedlono w to samo miejsce.
Przebywała w obozie pracy trzynaście miesięcy. Nie opisała panujących w nim warunków ani stosunków między więźniami czy więźniami a strażnikami. Zrelacjonowała jedynie dwie egzekucje wykonane na Żydach za przewinienia tak błahe, jak przeklęcie psa gryzącego ludzi, a należącego do jednego z Niemców.
Po trzynastu miesiącach Autorkę przeniesiono do obozu pracy w Skarżysku-Kamiennej, gdzie najpierw "pracowała przy amunicji", później zaś czyściła granaty. Zanotowała, że mieszkała w ciemnym budynku z 60 kobietami, na jednej pryczy spały po trzy lub cztery osoby. W czasie pracy nadzorcy często bili, nawet bez powodu, do utraty przytomności.
Po kilku miesiącach kobieta została przeniesiona do "działu pikryny" – praca powodowała żółknięcie skóry. Dodała, że zachorowała na zapalenie stawów, ale bała się zgłosić do szpitala, ponieważ wiedziała, że chorych rozstrzeliwano.
Po trzech miesiącach pracy Autorkę przewieziono do Lipska – podróż trwała 8 dni – w zamkniętych wagonach. Tam kobiety przeprowadzono przez miasto, a miejscowa ludność obserwowała ten marsz z zaskoczeniem. Z Lipska przewieziono więźniarki do Schönefeld (pod Lipskiem). Tam kobieta przebywała 9 miesięcy – do wyzwolenia przez Armię Czerwoną.