Relacja Rózi Wagner
Relacja sporządzona w roku 1945 w Krakowie.
Tekst obejmuje wydarzenia z okresu od 1941 do 1942 roku.
Relację otwiera opis pogromów, jakie miały miejsce we Lwowie po wejściu do miasta wojsk niemieckich. Autorka stosunkowo dużo miejsca poświęciła masowym egzekucjom i prześladowaniom, które nazywa "zabawą". Zapisała, że brali w nich udział zarówno gestapowcy, jak i Ukraińcy (z treści wynika, że chodzi zarówno o umundurowanych Ukraińców jak i cywili).
Dość dokładnie opisała swoje lwowskie mieszkanie – rozkład pomieszczeń, ich wielkość i wyposażenie. Było to mieszkanie, w którym znajdowała się przed wejściem wojsk niemieckich do miasta. W dniu inwazji przebywała w nim sama. Początkowo, gdy dom był przeczesywany w poszukiwaniu Żydów i kosztowności, uciekła do sąsiadki. Później postanowiła poszukać pozostałych członków rodziny. Tak znalazła się na ulicy, na której miejscowa młodzież (prawdopodobnie pod przewodnictwem wojskowych, ale i tym Autorka nie pisze zbyt szeroko) rewidowała złapanych Żydów. Kobieta zapisała, że rozkazy wydawały jej "wyrostki", których wiek oceniała na piętnaście lat. Zanotowała panikę wśród zatrzymanych, ludzie wyrzucali wszytko, co miało jakąkolwiek wartość, by nie złapano ich z pieniędzmi bądź biżuterią. W tłumie udało się jej odnaleźć młodszą siostrę – Salę. Dziewczyna została wysłana celem wyniesienia z mieszkania cennych przedmiotów i gotówki – zadanie nie udało się z powodu łapanki, a rodzina straciła wszystkie wartościowe przedmioty. Dodatkowo Sala została pobita. Pierwszy fragment dokumentu kończy informacja o tym, że dom został okradziony, a to, czego nie udało się wynieść, zniszczono. Dom nie nadawał się do zamieszkania.
Kobieta zapisała, że następne dni "przepełniała trwoga".
Po 8-10 dniach pojawiły się pierwsze ogłoszenia dotyczące organizacji życia Żydów. Opisała bardzo szczegółowo kolejne wprowadzane prawa – nakaz noszenia łaty, zakazy korzystania z komunikacji miejskiej, godzinę policyjną itp.
Następna część relacji dotyczy dalszego okresu i pobytu w getcie (wraz z napomknięciami odnoszącymi się do jego organizacji) oraz obozów pracy w okolicach Lwowa – Kurowic, Sokolników i Winników.
Autorka zapisała, że początkowo pracował tylko jej mąż, reszta rodziny pozostawała bez zajęcia. Później sytuacja kilkakrotnie ulegała zmianie.
Od 15 sierpnia 1941 roku kobieta pracowała jako stenotypistka w niemieckiej firmie (brak nazwy). Nieliczne informacje o pracy, obowiązkach i petentach, więcej o tym, co można było załatwić dzięki znajomościom.
Trzecia część relacji dotyczy obozów pracy (Kurowic, Sokolników i Winników). Autorka dużo miejsca poświęciła karom i torturom, nie podała jednak żadnych konkretnych przykładów, ani nie opisała technik tortur. Zrelacjonowała za to występujące w obozach choroby, epidemie i egzekucje przeprowadzane z byle lub bez powodu. O samych obozach pisała, że to "krwawe obozy pracy", podała też nazwiska trzech mężczyzn, którzy słynęli z zamiłowania do strzelania do bezbronnych ludzi. Zanotowała, że w szybkim czasie nauczyli się oni zabijać jednym strzałem w ucho, skroń lub tył głowy.
Bardzo dużo miejsca poświęciła stanowi psychicznemu i fizycznemu więźniów.