Relacja p. Iwony Różewicz
Autorka w dokumencie opisuje swoją działalność opozycyjną w latach 80. XX w. w środowisku inteligencji, a także swój udział w reaktywacji przedwojennego ugrupowania Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS). We wspomnieniu przedstawia ewolucję poglądów swojego środowiska politycznego i jego wybranych przedstawicieli, naświetlając niektóre spory ideowe i personalne. Pierwszym doświadczeniem autorki związanym z polityką był udział w demonstracji odbywającej się na Placu Narutowicza w ramach protestu przeciwko likwidacji czasopisma „Po prostu” (1957). Pisząca podkreśla społeczne „otwarcie się” na Zachód w 1956 r., zwłaszcza możliwe do zaobserwowania w dziedzinie sztuki. Kwalifikuje te wydarzenia jako przeżycia generacyjne. W dalszych partiach dokumentu wyznaje, że intensywnie przeżyła fakt polskiej interwencji w Czechosłowacji (1968), uznając ją za kompromitację dla państwa polskiego. Jak zapisuje, ogarnęło ją wówczas silne poczucie bezradności. Gdy do władzy doszedł Edward Gierek, zdała sobie sprawę z tego, że nowa ekipa rządząca nie będzie realizowała zmian, o które walczyli wcześniej studenci w demonstracjach. Wspomina, że możliwy był wtedy „pewien model konsumpcyjny”, ale nie było szans na demokratyzację życia politycznego. W swojej relacji odnotowuje również rozbieżności pomiędzy doświadczeniami i dążeniami młodzieży zachodniej i tej pochodzącej z bloku wschodniego. Dalsza część dokumentu stanowi zapis atmosfery drugiej połowy lat 70, która „stała się nie do zniesienia”, zwłaszcza pod względem moralnym. Autorka mogła bowiem z bliska obserwować postępującą degenerację systemu komunistycznego (gospodarczą i ideową) na przykładzie działalności kombinatu elektronicznego „Unitra-Elpod”, w którym to była zatrudniona przy tworzeniu gazety zakładowej. Przekonała się tam, że cała gospodarka ustroju oparta była na fikcji, absurdalnych rozporządzeniach i przepisach. To spowodowało, że wstąpiła do „Solidarności” na początku września 1980 r. Jak podaje we wspomnieniu, po ogłoszeniu stanu wojennego zdecydowała się na intensyfikację swojej działalności społecznej i politycznej. Zajęła się kolportażem prasy podziemnej, brała udział w grupach samokształceniowych, których celem było umożliwienie zdobycia autentycznej wiedzy o bieżącej sytuacji politycznej w Polsce. Podczas zakładania jednego z takich kół poznała Piotra Ikonowicza, który razem z Krzysztofem Markuszewskim był wykładowcą na ich spotkaniach. Autorka odnotowuje powstanie czasopisma „Robotnik”, początkowo skoncentrowanego wokół Komitetu Obrony Robotników, jednak później odcinającego się od założeń ugrupowania („nowy” „Robotnik” został uruchomiony i sfinansowany w dużej mierze przez anarchistów i trockistów, takich jak Włodzimierz Bratkowski, Zbigniew Partyka, Robert Dymkowski). Grupa związana z czasopismem rozwiązała się, powracając w innym składzie w latach 1984–1985. To spowodowało powstanie Grupy Politycznej „Robotnik”, ściśle współpracującej z „Wolą”. Początkowo środowisko to działało w Warszawie, następnie rozszerzając obszar swojej działalności (Katowice, Szczecin, Łódź i Gdańsk). Pisząca dodaje, że „Robotnik” przechodził różne fluktuacje programowe, jednak zawsze miał charakter lewicowy. Wiosną 1986 r. autorka została aresztowana w ramach wielkiej akcji Służby Bezpieczeństwa (SB) w związku z X Zjazdem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR). Kobieta, skazana na rok więzienia, wyszła na wolność po czterech miesiącach na mocy amnestii. Była współredaktorką „Robotnika”, pisała tam artykuły pod pseudonimem „Dorota Z.”, oraz zajmowała się dystrybucją pisma. Kolportowała również „Tygodnik Mazowsze”, „CDN”, „Woli”, „KOS”, „Niepodległości”. Kolejne części dokumentu to wspomnienia autorki związane z koncepcjami reaktywowania PPS (1985 i 1987). Pisząca była świadkiem rozmów z m.in. Jackiem Kuroniem, Janem Józefem Lipskim, Andrzejem Gwiazdą. Przewodniczącym partii został J. J. Lipski (ze środowiska KOR-u), we władzach znaleźli się Józef Pinior (związany z trockistami), Jerzy Jackl, rewizjoniści z koła PZPR (Wojciech Giełżynski) oraz środowisko „Robotnika” (głównie młodzież). Jak ocenia autorka, PPS stała się partią inteligencką – w tym czasie aktywiści związani z kręgiem robotniczym byli „uśpieni” (po zdelegalizowaniu „Solidarności”). Pisząca wspomina, że wówczas wiele osób przestało już wierzyć w odrodzenie się tego ruchu dlatego też zaskoczeniem dla otoczenia autorki były strajki organizowane w 1988 r. Kobieta odnotowuje różnice światopoglądowe w grupie PPS, uznając za przyczynę rozłamu konflikty wewnętrzne oraz ambicje Piotra Ikonowicza i Grzegorza Ilki. W lutym 1988 r., z inicjatywy Krzysztofa Markuszewskiego, powstał „drugi PPS”, zwany PPS-em Lipskiego. Wtedy to autorka została wiceprzewodniczącą warszawskiego okręgu partii. PPS Ikonowicza przyjęła nazwę „PPS-Rewolucja demokratyczna”. Jak pisze autorka, w tym czasie każda partia wydawała swoją wersję czasopisma „Robotnik”. Wtedy to w partii Lipskiego pojawiły się dwa kierunki polityczne: autorka należała do tego, który organizować manifestacje z robotnikami, zaś otoczenie Lipskiego twierdziło, że należy poprzestać na działalnością związaną z klubem dyskusyjnym i pracować nad ułożeniem programu zrzeszenia. W tej części relacji autorka opisuje swój konflikt z Andrzejem Malanowskim (ocenia go jako „postać psychopatyczną”, cechującą się brakiem idei i wybujałymi ambicjami). Jej środowisko sympatyzujące z PPS-RD uważało PPS Lipskiego za partię skłonną do ugody z komunistami. Chcąc temu przeciwdziałać zorganizowali manifestację wiosną 1989 r., w czasie obrad Okrągłego Stołu. Razem z Konfederacją Polski Niepodległej (KPN) domagali się wolnych wyborów. PPS nie brał udziału w wyborach 4 czerwca 1989 r., popierając listę „Solidarności”. Autorka dopisuje, że ostatecznie to J. J. Lipski dostał się do Senatu, a dwóch innych członków partii – do Sejmu. Pisząca uznaje za istotny kongres partii w Podkowie Leśnej, odbywający się wiosną 1989 r. Po burzliwej dyskusji przyjęto statut, który w ocenie kobiety był dokumentem niespójnym, przeczącym miejscami samemu sobie. Rada Naczelna miała opracować program ugrupowania, jednak nigdy do tego nie doszło. Po kongresie Malanowski przejął czasopismo „Robotnika”, krytykując wszelkie inicjatywy redakcyjne. Autorka wspomina również, że podczas rządów Tadeusza Mazowieckiego PPS chciała być silną partią, jednak zgłaszali się do niej różne osobowości promowane przez Malanowskiego („sieroty” po PZPR, byli członkowie Stronnictwa Demokratycznego (SD)). Lipski był przeciwny takiej praktyce, ale nie potrafił odciąć się od Malanowskiego. Pisząca przyznaje, że już wtedy nosiła się z myślą opuszczenia partii, ale wówczas rozpoczęto zjednoczenie wszystkich ugrupowań spod szyldu PPS w jedno stronnictwo. To wzbudziło w niej nadzieję na nową jakość polityczną. W 1990 odbył się zjazd integracyjny PPS-u, który wygrał Ikonowicz. Zdaniem autorki polityk nie potrafił zdyskontować zwycięstwa oraz nie respektował wielonurtowości partii. W ocenie piszącej rezygnacja z samodzielnego startu partii w wyborach parlamentarnych 1991 r. była fatalną pozycją, osłabiającą pozycję partii. Autorka wystąpiła z ugrupowania we wrześniu 1991 r., tuż przed nadchodzącymi wyborami. Kobieta kończy swoje wspomnienie opinią o tym, że praca w „Robotniku” była dla niej cennym doświadczeniem, jednak działalność w PPS uznaje za stracony czas (pomysł reaktywowania przedwojennego PPS-u uważa za nieporozumienie).