Relacja Blumy Altmed
W nagłówku pierwszej części relacji Blumy Altmed pt. Moje przeżycia umieszczono adnotację: „ur. 1925 r., studentka”. Pod datą 24 kwietnia 1943 r. znalazły się informacje o powstaniu w getcie. Autorka przywołała opinie Polaków, którzy mówili: „oby nareszcie skończyli z Żydziskami”, a także narzekania, że z powodu walk nie można spokojnie świętować Wielkanocy („Co też te Żydziska sobie myślą. I tak zginąć muszą”). Altmed w tym czasie wydostała się z getta. Na przystanku tramwajowym usłyszała rozmowę młodych mężczyzn, którzy zastanawiali się, gdzie szukać Żydów (nazywanych „kotami”) – zamierzali ich szantażować lub wydać Niemcom. Była świadkiem wrzucania do kanałów granatów dymnych, które miały wypłoszyć ludzi uciekających z getta. Jakiś mężczyzna rozpoznał, że jest Żydówką, zaciągnął ją do bramy i chciał powiadomić policję. Altmed powtarzała, że „jest człowiekiem”. Zjawił się policjant, który przegonił mężczyznę, zabrał jej wszystkie pieniądze oraz inne wartościowe rzeczy i pozwolił odejść. Altmed dotarła do domu, w którym jej rodzina znalazła schronienie. Zaraz potem przyszli dwaj szmalcownicy. Właścicielka mieszkania twierdziła, że nie ukrywa Żydów, lecz podejmuje gości. Mężczyźni zdemolowali przedpokój i odeszli. Później zapukali sąsiedzi, żądając usunięcia Żydów. Rodzina autorki przeniosła się na strych, a ona została w mieszkaniu. Właścicielka Janka brała pieniądze od Altmedów, lecz kiedy się skończyły, nadal im pomagała. Druga część relacji pt. Obraz męczeństwa (w nagłówku: „wykształcenie wyższe, członek związku literatów”) dotyczy powstania i akcji likwidacyjnej w getcie warszawskim. Żydzi byli pędzeni do transportów, a wiele matek decydowało się zabić swoje dzieci, aby nie trafiły w ręce Niemców. Tekst zamyka wspomnienie o rannym powstańcu żydowskim, który uciekał przed Łotyszami i został zastrzelony. Autorka stwierdziła, że to była dobra śmierć, bo nastąpiła szybko.