Relacja Beli Neugebauer o obozie Peiskretscham
Bela Neugebauer pracowała w szopie krawieckim Loytscha w będzińskim getcie. 24 września 1942 r. wszystkie niezamężne kobiety wywieziono do obozu przejściowego w Sosnowcu. Po trzech dniach trafiły do obozu Peiskretscham (Pyskowice), niedaleko Gliwic. Był to obóz męski, w którym przebywało siedmiuset więźniów, a kobiety pracowały w kuchni. Autorka opisała przebieg dnia w obozie: pobudka o godzinie czwartej, o piątej podawano czterdzieści dkg chleba, dwa dkg masła, posłodzoną kawę, dwa lub trzy razy w tygodniu po łyżce marmolady, kawałek sera lub kiełbasę. Więźniowie wychodzili na apel, a porządkowi sprzątali baraki. O godzinie szóstej robotnicy szli do pracy. Ci, którzy pracowali blisko obozu, w południe wracali na posiłek, pozostałym dostarczano kotły z zupą. O godzinie osiemnastej podawano ziemniaki, pół litra zupy z kaszą lub makaronem i niewielką ilością mięsa. O dwudziestej więźniowie pili posłodzoną herbatę. Za kupowanie lub przemycanie żywności groziły kary. W niedziele odbywały się selekcje. Chorych i wycieńczonych mężczyzn wywożono. Wtedy też wyczytywano nazwiska tych, którzy w ciągu ostatniego tygodnia czymś zawinili i wymierzano im karę (bicie, nocne ćwiczenia, pozbawienie węgla do ogrzania baraku). Więźniarki pracujące w obozie utrzymywały kontakty z mężczyznami. Jeśli przyłapano rozmawiającą parę, karano oboje biciem. Jeśli Żydówki romansowały z Niemcami, karano tylko kobiety. W obozie funkcjonował teatr. 30 maja 1943 r. Neugebauer została wywieziona do obozu w Annaberg (Góra Św. Anny), potem do obozu przejściowego w Sosnowcu, następnie do kobiecego obozu pracy w Grünberg (Zielona Góra).