Pamiętnik 1939–1955
Początek – ostatnie dni sierpnia 1939. Jest to dziennik z nieregularnymi zapiskami, prowadzony aż do sierpnia 1955. Przerwy były spowodowane m.in. pobytem autorki w szpitalu (lato 1940). W ostatnich dniach sierpnia Zakopane się wyludnia: wyjeżdżają letnicy, za chwilę („gdy zrobi się gorąco”, k. 4v) wyjedzie klub inteligentów zakopiańskich, których nie darzy szacunkiem autorka; jej syn zamierza wstąpić do armii. Zostaną na miejscu starzy ludzie, tacy jak ona – przeczuwa.
Pierwsze dni okupacji niemieckiej w Zakopanem – Skotnicowa opisuje wybrane szczegóły życia codziennego w mieście (duchową śmierć), warunkowanego przez kolejne zarządzenia nowej władzy. Rzadko wychodzi z domu, ale jeśli już, to odnotowuje wrażenia ze spacerów po zakopiańskich ulicach (np. scenę zmuszania małego Cygana do tańca przez niemieckich żołnierzy: „Stanowczo byli oni większym błaznem aniż ten zastraszony cygan”, k. 13r); wiele pisze o przyrodzie, wyprawach w góry. Przyroda w mniejszym stopniu została naznaczona przez „Kultuträgerów” niż Zakopane – w naturze Skotnicowa szuka ucieczki od hałasu tych, którzy chcą być postrzegani jako zwycięzcy. Tym, co szczególnie razi Skotnicową w nowej, okupacyjnej rzeczywistości, jest kwestia narodowościowa: rodziny dawnych oficerów polskich nagle przypominają sobie – wedle słów autorki – o swoich niemieckich dziadkach i pradziadkach, wyjeżdżają do Niemiec, zapisują się na listy volksdeutschów. Z jednej strony ta „akcja odrodzeniowa” zapewnia ochronę, poszanowanie wygodę, ale wstydzą się ci, którzy zostali do tego zmuszeni przez „nędzę”. W maju 1942 roku samej Skotnicowej zarzucono, że nie jest Polką i obraca się w podejrzanym towarzystwie. Oskarżenia w podobnym tonie – na tle narodowościowym, z powodu czeskiego pochodzenia, jak je interpretowała autorka – ponowiła w 1946 roku anonimowa osoba na łamach czasopisma, oskarżając Skotnicową, że publikowała w czasie okupacji niemieckiej w polskich gazetach. Autorka sceptycznie wypowiadała się o polsko-czeskim zbliżeniu, tłumacząc jego niemożliwość poczuciem wyższości gospodarczej, politycznej i etycznej Polaków.
Następuje na kartach dziennika umiejętne połączenie dwóch płaszczyzn tematycznych – publicznej i prywatnej, literackiej. Diarystka wspomina niewiele o życiu intymnym, dyskretnie podaje nazwiska krytykowanych osób. Przez cały okres wojny miała skąpe wiadomości o synu Jerzym. Okazało się, że przeżył, walczył pod Monte Cassino, wstąpił na politechnikę w Rzymie.
Po wojnie odczuwa autorka silną chęć powrotu do Czech, zdziwiona, jak tak długo wytrzymała w Zakopanem, gdzie nic dobrego już jej nie czeka. Do pozytywnych wydarzeń zaliczy przyjaźń z Marią Kasprowiczową. Nadal lakoniczna w notatkach, odczuwa coraz większe zniechęcenie wobec rzeczywistości politycznej i odmienionej codzienności powojennej.