Makabryczny tydzień w Skawinie
21 sierpnia 1942 r. Zofia Hrad dowiedziała się, że do Skawiny przyjadą okoliczni Żydzi. Zostali zakwaterowani, jednak niektórzy spali pod gołym niebem, a miejscowość wkrótce otoczono kordonem policji tak szczelnym, że „mucha by się nie prześlizgnęła”. Przez kilka dni panował spokój, następnie zarządzono kontrybucje. Niedługo potem zjawiły się dwa samochody wypełnione Niemcami, których autorka tak opisała: „czerwone spodenki króciutkie powyżej kolan, brunatne koszule z krótkimi rękawami. Na lewej ręce rękaw zakończony był swastyką. Na szyji mieli czerwone chusteczki spięte trzema trupimi główkami, na głowie beretki również z trzema trupimi główkami. W ręce każdy z nich miał nieodstępny bykowiec zakończony ołowianymi kulkami lub rozstrzępionym drutem”. Żydzi dowiedzieli się o planowanej akcji likwidacyjnej, dwie osoby próbowały uciec – zostały zastrzelone na cmentarzu. Hrad relacjonuje selekcję ludności żydowskiej, podaje kilkanaście imion i nazwisk. Żydzi zostali przewiezieni ciężarówkami do lasu, nieopodal wsi Podbory, a pozostali przetransportowani na dworzec kolejowy i wysłani do Bełżca. Autorka stwierdziła, że „sposób, w jaki obchodzono się z Żydami, przechodzi wszelkie wyobrażenie”.